Te stoliki w kawiarni to jest taka głupota. Byłam wczoraj w Starbucksie, no i przetarli mi stolik. Usiadłam na kanapie (której zdezynfekować się przecież nie da) i siedziałam 4 godziny bez maski (czekałam na kogoś pijąc kawę i czytając książkę). Myślę, że ta dezynfekcja stolika mnie nie uratowała, jeśli się tam mogłam zarazić.
Plus jakoś ci bariści w kawiarniach, kelnerzy w restauracjach, nie padają jak muchy. A gdyby te maski robił różnicę, to w lokalach gastronomicznych byłoby gigantycznie więcej zarażeń, bo tam się ściąga maseczki.
To tak jak dezynfekcja zabawek w żłobku, przedszkolu itd.
Co z tego, że nawet codziennie podezynfekują, skoro te dzieci siedzą ze sobą 8-10 godzin...
Przecież jak się mają zarazić, to nie od wczorajszej zabawki. Bo że siedzi każde w swoim rogu, to ja nie wierzę.
A wiece wyborcze oczywiście bez ani jednej maseczki...