Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Powracający błąd z przeszłości
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2020-05-01, 18:22   #1
red_nasyl
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 2

Powracający błąd z przeszłości


Witajcie

Po wielu miesiącach wspólnej walki z błędem popełnionym w przeszłości postanowiłem zwrócić się o pomoc, radę i wsparcie właśnie do was. Mój związek przekroczył pewien próg bezsilności, z którym coraz bardziej nie potrafię poradzić sobie ani ja, ani moja partnerka.

Mam 21 lat, moja partnerka tyle samo - jesteśmy z tego samego rocznika. Jesteśmy razem od sierpnia 2019. Zarówno ja, jak i moja partnerka mieliśmy wiele nieudanych związków, zanim się poznaliśmy, i wiele w tych związkach wycierpieliśmy. Dość powiedzieć, że oboje poznaliśmy smak zdrady, ponadto Ona traktowana była w każdym swoim związku wyłącznie przedmiotowo. Wspólnie odnaleźliśmy w sobie miłość, którą bez zawahania nazywamy tą jedyną, zaś wtóruje nam wielu naszych wspólnych przyjaciół i rodzina. Przez 7 miesięcy wynajmowaliśmy mieszkanie i zbliżyliśmy się do siebie tak blisko, że rozmowy o ślubie i przyszłych planach stały się chlebem powszednim (z racji panującej epidemii i utraty pracy musieliśmy powrócić do domów rodzinnych). Niemniej co jakiś czas odbija się na nas pewien z moich dawnych błędów, poważnie nas raniąc.

Zanim związaliśmy się, znaliśmy się "zaledwie" miesiąc. Dla wielu to mało; nam tyle wystarczyło, aby zakochać się bez opamiętania. Lipiec 2019 był dla mnie bardzo burzliwym okresem, podczas którego poznałem wiele ważnych dla mnie osób - wśród nich jest właśnie moja partnerka.
Przed Nią byłem uwiązany w krótkotrwałą relację fwb. Zakończyłem ją, gdy szybko odkryłem, że takie relacje nie są dla mnie. Niestety, kobieta z którą byłem związany tą relacją wpasowała się w okres, kiedy byłem opuszczony przez wszystkich przyjaciół, zaś sam znajdowałem się na przysłowiowym dnie, przez co wytworzyłem do niej coś w rodzaju "sentymentu", który trwał nawet po zerwaniu ów relacji. Przez krótki okres byliśmy dla siebie wyłącznie przyjaciółmi i choć wielokrotnie czułem, że gryzie mnie nasza intymna przeszłość, nie potrafiłem stanowczo zakończyć znajomości.
Przed oficjalnym początkiem związku z moją obecną partnerką postanowiłem, że będę z nią szczery i opowiedziałem jej o tej relacji. Jej reakcją było ultimatum, był zerwał z tamtą kobietą jakąkolwiek znajomość i poinformował ją, że związałem się z inną. Przyjąłem to ze zrozumieniem i spokojem (ponieważ sam nie widziałem opcji, by pogodzić znajomość jednej z drugą), zgodziłem się, lecz z zastrzeżeniem, że będę "wyciszał" znajomość z nią, zamiast nagłego zerwania. Moja intencja była podyktowana tym, że kobieta z którą miałem relację fwb była osobą niestabilną psychicznie (brała różne leki antydepresyjne) i obawiałem się, że nagłe zerwanie naszej de facto bliskiej znajomości może odbić się bardzo negatywnie. Moja partnerka zgodziła się na to.
Jednym z moich najpoważniejszych błędów było rozciągnięcie "wyciszania" na okres 3 miesięcy. Ostatnie wiadomości, które wymieniałem z tamtą kobietą były w październiku. Jednak faktycznie nie było to zwykłe rozmawianie - często były to sporadyczne i lakoniczne odpowiedzi w odstępach co parę dni, nawet tygodni. Dążyłem do samoistnego wypalenia, na które czekałem więcej czasu niż się spodziewałem. Moim kolejnym błędem było kłamstwo, które sprzedałem moje partnerce, że ów kobieta zareagowała ogromną agresją na informacje o naszym związku i, że znajomość z nią skończyłem znacznie prędzej, niż faktycznie się to odbyło. Do dziś nie wiem co mnie podkusiło, lecz na potwierdzenie tego kłamstwa sfabrykowałem domniemane fotki z rozmów z nią.

Gdy na dobre zapomnieliśmy o całej sprawie, parę miesięcy później moje kłamstwa wyszły na jaw. Przyznałem się wtedy do sfabrykowania zdjęć, a także, że "wyciszanie" znajomości trwało aż do października. By udowodnić, że od momentu gdy jesteśmy razem nic mnie z tamtą nie łączyło poza nieco chłodnym kumplowaniem się, zgodziłem się pokazać mojej partnerce całą moją historię rozmów, jednak zamiast pomóc, mam wrażenie, że to jeszcze bardziej zaszkodziło, bowiem dokopała się do czasów, kiedy jeszcze nie byliśmy razem i dobrze się nie znaliśmy, zaś z tamtą łączyła mnie intymna relacja. Bardzo zraziło ją jak z tamtą pisałem.

Na co dzień jesteśmy bardzo szczęśliwą parą, jednak często ten błąd powraca. Po całej sytuacji starałem się wprowadzić zasadę 100% szczerości - i świadomy tego absurdu - zacząłem się do niej stosować. Wielokrotnie rozmawialiśmy o całej tej sprawie, zarówno w nerwach jak i na spokojnie (tu słowem wtrącenia należy dodać, że ja jestem typem "oceanu spokoju", którego nadzwyczaj trudno wyprowadzić z równowagi, natomiast moja partnerka to istne przeciwieństwo i wybucha często nawet z bardzo błahych powodów; jest to jedna z jej twarzowych cech). Niemal każdą rozmowę na temat tej sprawy zaczynam ja, ponieważ uważam, że to nam pomaga. Niezliczoną ilość razy przepraszałem moją partnerkę mniej lub bardziej bezpośrednio, wykazując skruchę na tysiące różnych sposobów i muszę przyznać, że każdy w naszym otoczeniu to dostrzega (większość naszych przyjaciół wie o sprawie). Również wiele razy dochodziliśmy do etapu, w którym obiecaliśmy sobie, że już wszystko wyjaśnione i nie będziemy więcej tego tematu wyciągać jako broni w przyszłych kłótniach.

Niemniej cała ta sprawa bardzo zraniła moją partnerkę, przez co bardzo często w poirytowaniu rzuca złośliwościami pokroju: "Dla niej byś się pośpieszył"; "Jak ona tak robiła to Ci to nie przeszkadzało"; itp. Rozumiem jej "prawo" do tego, jednak często te komentarze kończą się po części jednostronną kłótnią, a czasem i taką bardzo poważną. Widzę, że moją partnerkę cały czas rani każda taka kłótnia i wielokrotnie próbowałem jej pomóc, by zaprzestała rozdrapywać tą ranę, lecz żadne zapewnienia moje lub naszych przyjaciół nie potrafią jej przekonać. Za każdym razem czuje się atakowana i osamotniona w walce z cierpieniem jakie jej zadałem. Zawsze wtedy zapewniam ją o swojej miłości i, że nigdy nie opuszczę jej w tej walce i może na mnie polegać.
Bardzo się staram, aby zasłużyć ponownie na jej zaufanie. Dla przykładu pozwoliłem jej na pełen dostęp do mojego smartfona, aby nigdy nie miała wątpliwości, że coś przed nią ukrywam. Mam jednak wrażenie, że cokolwiek bym robił to nie zdobędę już więcej jej zaufania, lecz mimo tego, nie poddaję się, napędzany nadzieją, że kiedyś mi przebaczy.

Chciałbym was poprosić o waszą opinię jak ta sprawa wygląda z boku i czy faktycznie jedynie mogę czekać, aż kiedyś pogodzi się z tą sprawą lub nauczy z tym żyć? Widząc brak zmiany zachowania w niej, pomimo mojej absolutnej zmiany i skruchy, boję się, że czas może nie wystarczyć.

Wybaczcie tsunami tekstu - chciałem przedstawić sprawę jak najdokładniej.

Pozdrawiam
red_nasyl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując