Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Egzamin na prawo jazdy - pytania, relacje, trzymanie kciuków

marianna144 · 2018-03-05, 23:28

4 godziny jazdy to by było ponad moje siły

ja najwiecej miałam 3 a od tego intensywnego myslenia, wgapiania sie w znaki, w innych to byłam tak umordowana jakbym orała pole ( w sensie ja zamiast konia

)
moj instruktor skupił sie przede wszystkim na jezdzie miejskiej. łuk mi dosłownie pokazał 2 razy ( z czego pierwszy raz kompletnie nie wiedziałam o co chodzi) bo powiedział ze łuk sobie moge pocwiczyc sama. z parkowaniem brał mnie pod włos bo mówił "a wjedz tu i tu pomiedzy te samochody"itd jak wjechałam to dopiero mówił "to własnie było parkowanie takie i takie". ale to było jakos duzo pozniej na pewno nie na poczatku ( pierwsze jazdy były pt: jak zrobic zeby auto mnie słuchało)
drobne błedy to takie za które cie nie obleją, no chyba ze bedzie ich sporo i jakos sie zsumują.
w ogole to wg mnie te egzaminy to porazka wcale nijak sie maja do pozniejszej jazdy. jak pomyle pasy to wiadomo ze bede musiała pojechac tak jak mi znaki nakazują a potem dopiero bede kombinowac jak sie znalezc tam gdzie chce, wcale nie bede musiała pedzic 70km , a jak przeocze zielone strzałkę to najwyzej mnie obtrąbią (ostatnio na jezdzie mi sie zdarzyło az 2 razy , przy drugim razie odkryłam ze jej nie widze bo mi lusterko wewnetrzne zasłania)stanac duzo wczesniej przed sygnalizatorem tez nie stanę bo dostane ochrzan ze za daleko od linii stoję... ech...

---------- Dopisano o 00:28 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:42 ----------

dziewczeta oswieccie mnie jak to jest z hamowaniem awaryjnym? bo jakos tego nie cwiczyłam , wydaje mi sie ze hamuje dobrze bo hamuje zanim instruktor zahamuje ale w sumie nie wiem . kiedys pytałam instruktora to mowił ze sprzegło+ hamulec, moj maz natomiast twierdzi ze awaryjne to hamowanie samym hamulcem. to jak to w koncu jest?

2018-03-05, 23:28	#4984
marianna144 Wtajemniczenie Zarejestrowany: 2014-01 Wiadomości: 2 270	Dot.: Egzamin na prawo jazdy - pytania, relacje, trzymanie kciuków - cz. XIII 4 godziny jazdy to by było ponad moje siły ja najwiecej miałam 3 a od tego intensywnego myslenia, wgapiania sie w znaki, w innych to byłam tak umordowana jakbym orała pole ( w sensie ja zamiast konia) moj instruktor skupił sie przede wszystkim na jezdzie miejskiej. łuk mi dosłownie pokazał 2 razy ( z czego pierwszy raz kompletnie nie wiedziałam o co chodzi) bo powiedział ze łuk sobie moge pocwiczyc sama. z parkowaniem brał mnie pod włos bo mówił "a wjedz tu i tu pomiedzy te samochody"itd jak wjechałam to dopiero mówił "to własnie było parkowanie takie i takie". ale to było jakos duzo pozniej na pewno nie na poczatku ( pierwsze jazdy były pt: jak zrobic zeby auto mnie słuchało) drobne błedy to takie za które cie nie obleją, no chyba ze bedzie ich sporo i jakos sie zsumują. w ogole to wg mnie te egzaminy to porazka wcale nijak sie maja do pozniejszej jazdy. jak pomyle pasy to wiadomo ze bede musiała pojechac tak jak mi znaki nakazują a potem dopiero bede kombinowac jak sie znalezc tam gdzie chce, wcale nie bede musiała pedzic 70km , a jak przeocze zielone strzałkę to najwyzej mnie obtrąbią (ostatnio na jezdzie mi sie zdarzyło az 2 razy , przy drugim razie odkryłam ze jej nie widze bo mi lusterko wewnetrzne zasłania)stanac duzo wczesniej przed sygnalizatorem tez nie stanę bo dostane ochrzan ze za daleko od linii stoję... ech... ---------- Dopisano o 00:28 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:42 ---------- dziewczeta oswieccie mnie jak to jest z hamowaniem awaryjnym? bo jakos tego nie cwiczyłam , wydaje mi sie ze hamuje dobrze bo hamuje zanim instruktor zahamuje ale w sumie nie wiem . kiedys pytałam instruktora to mowił ze sprzegło+ hamulec, moj maz natomiast twierdzi ze awaryjne to hamowanie samym hamulcem. to jak to w koncu jest?