Witam wszystkich!
Mam następujący problem - mój chłopak o siebie nie dba. Jesteśmy ze sobą ponad rok i zdarza się nam razem pomieszkiwać. Kiedy do mnie przyjeżdża w 'odwiedziny' jest wypachniony, dobrze ubrany. Jednak kiedy jestem u niego bardzo średnio to wygląda
Nie sprząta za sobą, na biurku ma totalny chaos, wszystko rzucone jedn na drugie, porozwalane - ma w pokoju dosłownie burdel...
Kiedy przyjeżdżam do niego staram się mu poukładać rzeczy na biurku, poskładać ubrania... Z nimi jest największy problem. Rzuca je w kulkę raz na krzesło, raz na łóżko. Radko ścieli pościel. Ubrania ma wymięte, porozciągane przez to, że o nie nie dba.
Poza tym w ich kuchni (ich, bo mieszka ze znajomymi w mieszkaniu studenckim) jest straaaasznie brudno! Rozumiem, że koledzy mogą nie dbać, ale do cholery... Kiedy robimy śniadanie, czy tam obiad lub kolację, chcę ją robić czystymi naczyniami i jeść z czystych naczyń... A on potrafi chleb rzucić na brudny, od kilku tygodni niemyty blat i na nim smarować ten chleb masłem. O zgrozo!
Kiedy się poznaliśmy rzadko mieliśmy okazję pobyć ze sobą na dwa dni, ale od pół roku, kiedy mam okazję być z nim dłużej, coraz szerzej otwieram oczy na to co on robi ;(
Jak wychodzimy gdzieś na miasto, to ubierze się ładnie itd. Ale jak jesteśmy na co dzień to on w ogóle o siebie nie dba. Tzn myje włosy itp, bo jest pod tym względem czyściochem (na szczęście!!). Ale jeśli chodzi o dbanie o rzeczy to tragedia...
Rozumiem, że codziennie nie trzeba się wypachnić i ubrać w ładne i nowe rzeczy, ale tu chodzi o ogólny ład...
Wystarczy, że ubranie będzie czyste i nie będzie rzeczy rzucał byle gdzie, żeby je upchać... :/
Ciągle mu tłumaczę i mówię, że ma tak nie robić. Pokazuje mu jak to układam i mówię, że tak jest lepiej. Niby to wie, ale nie chce mu się niczego składać. Nawet zwykłej bluzki nie chce mu się złożyć w kostkę tylko rzuci ją raz na krzesło, raz na łóżko, raz na ziemię i wg niego wszystko gra. Nie mam już siły na niego. Czasem zachowuje się jak 'fleja' ;(
Dodam, że nie należę do niedbających o siebie dziewczyn. Staram się zawsze dobrze ubrać - niekoniecznie na elegancko, tylko tak normalnie. Jakaś zwykła, ładna bluzeczka, jeansy, adidasy lub baleriny. Czasem ubieram się bardziej kobieco - w sukienki, spódniczki itp. Jestem bardzo szczupła, chyba dość ładna (nie mnie to oceniać, ale bardzo często obcy faceci do mnie zagadują, obracają się za mną, nawet mój chłopak mi mówi - znowu się na ciebie patrzyli jacyś faceci. Ogólnie jest o mnie strasznie zazdrosny z tego powodu, bo ciągle ktoś się do mnie dostawia, mimo tego, że na nikogo nie zwracam uwagi).
Staram się mu tłumaczyć, pokazywać, czasem nawet się zdenerwuję i powiem mu co o tym wszystkim myślę, ale do niego to nie dociera.
Dziś rano zdenerwowałam się, bo znowu na krześle leżały jego ubrania, rzucone w kulkę pomiędzy poduszki. Najgorsze jest to, że w tych ubraniach (t-shirt, bluza i spodenki) chodzi! Powiedziałam mu coś w stylu: "Ty nie możesz tego normalnie ułożyć? Rzucasz wszystko byle jak, wszystko później jest takie porozciągane, pogniecione. Mnie każesz się stroić, ubierać, szykować, a ty co robisz." Złożyłam mu ubrania w kostkę, odłożyłam na bok i usiadłam na krześle. Po czym obrażony obrócił się do mnie plecami na łóżku i nie odezwał.
Nie wiem już jak na niego wpłynąć. Mam mu otwarcie powiedzieć, że nie będę z nim, bo mi wstyd? Wyjdzie na to, że zależy mi tylko na wyglądzie - a tak nie jest. Chodzi mi tylko o to, żeby dbał o siebie. O jakikolwiek porządek
Strach mnie ogarnia jak pomyślę, że miałabym z nim teraz zamieszkać na stałe. Nie wyobrażam sobie tego, że tylko ja będę dbać o dom, sprzątać za sobą i jeszcze ciągle za nim.
Tak, wiem, jestem kobietą i do mnie należą te obowiązki przede wszystkim. Ale to chyba normalne, że oczekuję jakiegoś minimum?
To dobry facet, poukładany. Dba o mnie. Ale...
Doradźcie coś, błagam...
Pozdrawiam.