[melkmeisje]

Napisane przez nie_powiem

Dzielenie skóry na niedźwiedziu, ot co. Jedyne co, to ten wątek dobitnie pokazuje, jak niedobrana to para pod tym względem - a to jednak dość poważna sprawa, takie uwiązanie się domkiem na wsi pod Krakowem. Chociaż nie, przepraszam, 65 km od Krakowa. Z jednej strony czytamy, że facetowi "wszystko jedno", niby by wolał dom, ale on się dostosuje, a z drugiej usilne namawianie tinker do domku na wsi. Jak inaczej można to nazwać, jeśli nie namawianie do swojej racji, podając jako jeden z argumentów to, że za darmoszkę, że będzie ją woził wszędzie, gdzie zamarzy a w ogóle to pogrzebie sobie w ziemi i będzie zadowolona, bo i tak siedzi przed TV po pracy?

Ja mam wrażenie, że to w ogóle jest taki typ, który się zachowuje jak chorągiewka na wietrze, w zależności od tego, co gdzieś może dostać za darmo. I tu wizja działki za darmoszkę mu chyba wyłączyła logiczne myślenie do tego stopnia, że zapomina, jakie dalsze koszty są związane z budową domu. A nie, zapomniałam, że ma wujka budowlanca i jakieś materiały dziadkom zostały, więc znowu - darmoszka i "jakoś to będzie". On ma chyba w ogóle niezbyt wysokie oczekiwania od życia i obawiałabym się, że potem znów będzie powtórka z Holandii, czyli zadowoli się bylejaką pracą w sąsiedniej wiosce, bo po co do Krakowa dojeżdżać i pieniądze wydawać.