[martunia_199]

Napisane przez kaylla

Martunia - ja bylam w takiej sytuacji jak twoja siostra. Do tego obstawiam ze moglo to byc w tym samym szpitalu bo ja rodzilam w poznaniu. Urodzilam w niedziele, wojtek po urodzeniu od razu mial problemy z oddychaniem wiec wyladowal na noworodkowym oddziale. Okazalo sie ze sa zmiany w plucach (ma zapalenie pluc) wiec dostal antybiotyk. Mnie wypisali po 2 dobach od porodu, jego po 8. Szczerze? Uwazam ze siedzenie w szpitalu nie ma wiekezego sensu. Owszem, niby blisko, ale co z tego. Przez pierwsze 4 dni moj wojtek lezal w inkubatorze wiec nawet jak u niego bylam to i tak siedzialam obok, moglam go co najwyzej glaskac reka przez te otwory w inkubatorze. Potem niby na oddziale posredniej opieki mialo byc lepiej ale przez 2 doby prawie lezal na lampie bo mial zoltaczke wiec i tak nie moglam go brac na rece. Karmic mk go wtedy nie pozwalali bo mowili ze jest za slaby..przez pierwsze kilka dni mial sonde, potem dostawal butelke z moim mlekiem. I na pocieszenie - nie byl to koniec kp. Laktacje rozkrecalam laktatorem, malemu zawozilam swoje mleko do szpitala. Dopiero w niedzielę, siedem dni po porodzie pierwszy raz przystawialam malego do piersi, jeszcze w szpitalu. Zjadl trochę, bez szalu. W poniedzialek go wypisali. Od momentu wypisu byl tylko na piersi, na wadze przybieral jak szalony, duzo lepiej niz majka. Tak wiec sie da.
A jesli to byl szpital na polnej q poznanou to ja sie nie dziwie ze oni wypisuja ludzi. Tam jest ciagle masa ludzi, sporo osob rodzi tam mega wczesniaki, więc jak mieliby potem przez kilka miesiecy blokować lozka to bylaby lekka przesada. Sa bardziej potrzebujacy (kobiety z problemami w ciazy, z zagrozeniem zycia dla dzieci itp). Sama ciezko przezylam to wypisanie ze szpitala po dwoch dobach (mimo ze sie teho spodziewalam ale liczulam na 3 doby), ale to rozumiem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Kojarzyłam właśnie że rodziłas w Poznaniu i liczyłam że mi odpiszesz. Szpital Reszei czy jakoś tak ale nie wiem czy to nazwa czy ulica. Do szpitala ma 10 minut drogi ale tak mi szkoda tej sytuacji. Mała już nie leży w inkubatorze, mogę ja brać na ręce. Dostaje tylko ten antybiotyk z jakiejs maszyny. Pediatra obiecała siostrze że będzie wnioskować o to żeby ja zostawili na oddziale.
Będę ich wspierać a nie marudzić ze to straszne bo w niczym im to nie pomoże.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz