[mp43]

Witajcie ponownie, u mnie znowu mało ciekawie od jakiegoś czasu, ale trzeba się trzymać i żyć dalej. Dietę scd pożegnałam, ale pozostałam przy kilku wyuczonych już przyzwyczajeniach: żadnego mleka, niewiele tłuszczu, nie słodzę, nie jem chleba, poza niewielkimi ilościami upieczonego własnoręcznie z mąki orkiszowej ze sklepu św. Hildegardy ( było już o tym na forum). Krótko mówiąc - antybiotyki niwelują u mnie zapach, ale potem wraca ze zdwojoną siłą, a przecież nie mogę ich brać w nieskończoność. Jutro odbieram przesyłką l- glutaminę, bo dawno nie brałam. Codziennie piję chlorofil, jest olejek z oregano, B12, pau ' d 'arco, kupiłam jakieś tabletki konferencyjne na zapach z żołądka - w sumie najbardziej pomaga mi chyba węgiel aktywny - na parę godzin, ale zapach jest mniejszy. Tak jak w opisie TMAU w Wikipedii... Na koniec października enterogastrolog prywatnie, będę cisnąć i drążyć, nie dam się spławić. Obserwacje wskazują jednoznacznie na układ trawienny - podczas brania antybiotyków płaski brzuch, brak biegunek i dyskomfortu oraz smrodu. Parę dni po zakończeniu leczenia - wzdęcia, częsty kibelek, zapach. No i nieodłączne pieczenie, zaczerwienienie twarzy po południu ( nigdy dopołudnia), jeśli nie ma zapachu, zaczerwienienia też nie. Sprawa jakby typowo alergiczna, łącznie z objawami, ale z żadnym pokarmem nie umiem tego powiązać, niestety. Informuję na bieżąco alergolog ( odczulam się od 2 lat na bylicę), więc jestem u niej raz na miesiąc, ale robi wielkie oczy i zmienia tylko kolejne antyhistaminowe.