2019-09-29, 16:53
|
#243
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 10 465
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Napisane przez Mijanou
Tatar, flaki... dla mnie kosmos. Nigdy nie próbowałam, ale surowizna mnie odrzuca a świadomość, jak wygladają w stanie pierwotnym flaki też mnie odrzuca.
Kurczę, nie wiem, skad u mnie ta awersja do az tylu pokarmów. W domu dawano mi dobry przykład, dbano o rozwój dobrych nawyków żywieniowych, książkowo wzbogacano dietę dodając coraz to nowe elementy i nic. Jestem grymaśna i wybrzydzam. Natomiast takie samo wychowanie dało wspaniałe rezultaty w przypadku mojego brata. On je wszystko, choć zapewne ma swoje upodobania. Nigdy jednak nie zauważyłam, żeby wybrzydzał jakoś szczególnie.
Sama zauwazyłam, że moje wybrzydzania pokarmowe sięgają absurdu. Na przykład przy wigilijnym stole jestem zainteresowana wyłącznie filiżanką czystego barszczyku i paluchami drożdżowymi z nadzieniem z suszonych grzybów, cebulki i odrobiną kwaszonej kapusty (nauczyłam się je robić i czasem robię poza wigilią). Nic innego mnie nie interesuje i nic innego nie jem. Za to swój bunter teller zmiatam w całości, bo słodkie. Słodycze uwielbiam i dzień bez słodyczy to dzień stracony.Tak samo owoce- z wyjatkiem wymienionych, wcinam aż miło.
|
Może to głupie ale... może podpytaj mamę, czy nie miała jakichś problemów z jedzeniem podczas ciąży? Albo podczas karmienia piersią? Takich, których nie miała z twoim bratem
Znam taką, która miała uporczywe wymioty ciężarnych, zamiast przytyć w ciąży, to pod koniec ciąży ważyła mniej niż przed i jej już dorosły syn to niejadek niemal jak ty, albo i jeszcze bardziej. Znam jeszcze kilka takich, które w ciąży/karmiąc dużo eliminowały i jej dzieci to teraz okropne wybredziochy. Wiem wiem, przykłady anegdotyczne, ale może to jakiś trop.
|
|
|