Dot.: JA tego "Misia" zmienię. Ku przestrodze...
To można rozpatrywać pod różnymi kątami.
Wychowanie. W wielu domach jest lub było tak, że matka wszystko ogarniała, ojciec chodził do roboty, a po niej co najwyżej kran naprawił. Na głowie kobiety były zakupy, rachunki, obowiązki domowe, zajmowanie się dziećmi i czasem mężem. Jak ktoś się na to napatrzył, to pewnie nie raz powtarza.
Bo jak facet zachowuje się jak dziecko, to zwykle się znajdzie jakaś kobieta, której się włączy tryb matki.
Z innej strony - wchodząc w związek z kimś często nie ma się świadomości, jak bardzo nasilone są pewne cechy lub zachowania. Jeśli ten związek nie nastąpił po iluś latach znajomości, to pewne rzeczy będą wychodzić z czasem. I druga strona może je bagatelizować, uznać, że to tylko jakaś drobna zmiana nawyku.
No i popularność poglądów, że chłopcy muszą się wyszaleć, a faceci już tak mają. Że taka natura.
A po czasie bywa niektórym trudniej zakończyć związek, "bo plany", bo "zaręczeni", bo "dzieci", bo "30 za pasem i nie chcę być sama", albo moje ulubione na wizażu "bo jesteśmy już taaak długo razem".
No i są takie miejsca i takie środowiska, gdzie lepiej mieć faceta jakiegokolwiek, niż żadnego. Tzn w ich mniemaniu oczywiście.
|