Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wszystko się posypało po urodzeniu dziecka
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-10-10, 08:11   #41
Fifarafa89
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-10
Wiadomości: 19
Dot.: Wszystko się posypało po urodzeniu dziecka

Cytat:
Napisane przez limonka1983 Pokaż wiadomość
O facecie była już mowa, więc nie będę powielać. Słuchaj, mam dwójkę i teraz jestem już "mądra" Moje maluchy dostały szału, gdy szłam pod prysznic, z tą różnicą, że starszy syn pierwszy rok życia przespał (potrafił spac3 godziny na sankach), więc miałam chatę ogarniętą, czytałam książki i oglądałam filmy nudów. Wtedy jak szłam się myć, on dostawał szału i darł się łóżeczku tyle, ile ja się myłam. Teraz jestem matką dwójki i tak: starszy ogląda bajkę, a biorę młodą do wózka i fru do łazienki. Najpierw było spoko, bo młoda spała, teraz muszę się naśpiewać i nagadać. Robię proste dana, które robią się same. Parowar, piekarnik, itd. Fasolę ciacham w pokoju a podłodze, a mała buszuje. Syn jest w przedszkolu. Bo oczywiście muszę jeszcze go zaprowadzić, jeśli mąż mana rano. Córka śpi 10 minut albo wcale. Jak położę się z nią, śpi godzinę. I ja też. Obiady robimy na 2 dni lub kupujemy coś w pobliskim barze mlecznym. Kwestia organizacji. Też się dziwiłam sobie, że nie wpadłam na to, by dziecko brać ze sobą do mycia. Jak maluch siedzi, możesz wsadzić go do krzesełka, do łóżeczka i szykować obiad obok. Ile wstawiasz pranie? Chwilę. Ja dziecko chwilę popłacze, świat się nie zawali. Ja córkę mam przy nodze nawet na muszli, bo wszędzie na mną chodzi. Przy synu do roku jakbym dziecka nie miała. Opuściłam prasowanie, jedzenie, które wymaga dużo pracy. Mam męża kucharza, który super opiekuje się dziećmi, więc mam inaczej, ale jak idzie na rano do pracy, czy odsypia nocki u swoich rodziców, muszę sama ogarnąć obiad, starsza i kąpiel. Jak mąż ma 2 zmianę, muszę dwójkę umyć i uśpić. To jest najgorsze... Sprzątamy wieczorem. Faceta pogoń, ale musisz się zorganizować sama dl siebie.


Sorry za literówki, ale piszę z młodą na cycku.

Dziewczyny, dziękuję za rady związane z ogarnięciem domu przy dziecku, ale myślę, że jakoś sobie daję radę. Może nie jestem perfekcyjną panią domu, ale nie toniemy w brudzie i brudnych ciuchach do prania. Tzn czasem nie zrobię obiadu, czasem jestem zmęczona, niewyspana ale jakoś ogarniam sytuację. Chociaż na pewno zaczerpnę pomysł, żeby maluszek był ze mną w łazience podczas kąpieli, bo z tym jest ogromny problem. Nie mogę córki nawet na chwilę zostawić, bo jest płacz nie z tej ziemi, zanosi się wręcz.

Jeśli chodzi o obiady to też staram się coś na szybko zrobić, nie mam możliwości robienia wykwintnych potraw, bo mała lubi być w centrum uwagi i zaraz by płakała gdybym zbyt długo interesowała się garami, a nie nią. Czasem też chodzę do pobliskiego baru mlecznego z małą , żeby kupić coś dla nas na wynos.

Problem polega nie na tym, że nie ogarniam, a tym, że nie mam wręcz żadnego wsparcia od ojca dziecka. Mogę śmiało stwierdzić, że dokłada mi on tylko roboty. Bo muszę jego ciuchy prać, a są to też ubrania służbowe, które codziennie muszę wrzucać do pralki. Dodatkowo muszę po nim sprzątać, wiadomo, że sprzątam cały dom i nie chodzę zastanawiając się kto to nabrudził- tylko po prostu myje naczynia, myje zabłoconą podłogę czy ogólne czynności odkurzania, sprzątanie łazienki czy wycieranie kurzy. Z dzieckiem siedzę praktycznie cały dzień. Do tego dochodzi zajmowaniem się dzieckiem w nocy, które nie może zasnąć, bądź rozbudza się co chwila. Czy mam prawo żądać żeby on też wstawał do córki jak na 8 idzie do pracy? Dodam, że ja wstaje maksymalnie 6-7 i koniec spania. Tak budzi się córka i zaczyna się cały poranny rytuał- przewijanie, karmienie, przebieranie i zabawy.
Po prostu nie mam żadnego pożytku ze swojego faceta. On uważa, że pracuje i przychodzi zmęczony. A ja? Leże i pachnę. Aż wolę nie myśleć co to będzie jak wrócę do pracy.... On nie ma samochodu, więc to ja będę musiała się zajmować transportem małej do żłobka, dodatkowo po pracy zajmować się nią cały czas, bo jaśnie pan pewnie będzie zmęczony. Nie tak sobie to wszystko wyobrażałam. Nie mieszkałam z nim jakoś długo przed zajściem w ciążę, a w czasie ciąży mogę powiedzieć, że pomagał mi w wielu kwestiach. Może nie we wszystkim, ale wyręczał w cięższych bardziej męczących pracach domowych, czasem coś ugotował nawet. Po urodzeniu córeczki zmieniło się wszystko o 180 stopni.

Edytowane przez Fifarafa89
Czas edycji: 2019-10-10 o 08:28
Fifarafa89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując