Tolerowałam pająki, ale jak przepłaciłam to gulą na nodze, która goiła się dwa tygodnie, tak zabijam bez litości. Bliznę mam do teraz
Jedynie mam problem z "muszkami owocówkami" w kuchni, bo skubane mieszczą się w okienkach siatki moskitiery. I cały czas zapominam kupić specyfik.
Pozbyłam się zawartości 1 z 4 pojemników pod łózkiem. Wszystkie trzy mają rzeczy do posprzedawania, tylko czasem trzeba czekać aż w tych zbiorowych sprzedażach pojawi się dana marka. Z Tatuum tak czekałam chyba 2 lata. Dwa z pojemników to 4 puchate kurtki, może zmobilizuję się i je wystawię na Vinted albo OLX. Zminimalizowałam mocno pojemnik przejściowy, zostały tam tylko fajne rzeczy, które noszę jak mi się zachce, okresowo - np ramoneski w kolorach true autumn.
Ogarnęłam salon tyle o ile - kartony, zwroty, wysyłki, wszystko wyleciało. Zostały różności do sprzedania na fotelu, w tym kosmetyki. Pewnie przeterminowane. Kennel do złożenia i można zacząć typowe sprzątanie typu kurze, lustra. Rzeczy z kategorii "do sprzedania", które z jakiegoś powodu ponad 6 mcy siedzą na fotelu pójdą na śmieciarkę. Zostawię te produkty, które sprzedadzą się powyżej 50zł. Kilka markowych palet cieni, depilator IPL, furminator. Pewnie nic więcej.
Liczę, że na gwiazdkę pójdzie mi bransoletka na Allegro, która wisi pół roku i dwie rzeczy w Pyskatym, które się coś nie chcą sprzedać.
Już doszłam do etapu, że się chce, bo widać pewne efekty - więcej podłogi
Jak zaczynałam po wakacjach, to jak w piwnicy
Cwaniak oczywiscie znowu nie przyjechał po paczkę, ale ta jest nieduża i mogę ją zanieśc do pick up pointu, albo zamówić coś jego firmą i wtedy odbierze
Bardzo się wkręciłam w naukę zamiast zakupów
Dzisiaj siedzę nad nowo odkrytym kanałem na YT o DDA/DDD w kontekście relacji.
Tylko coś nie widzę tych oszczędności
Nie kupuję kosmetyków, bo mam zapas. Ciuchy w tym mcu 2, w pazdzierniku 4, z czego to tanie ubrania typu t-shirt, jeansy. Nic do mezo nie kupuję, bo nie mam kiedy robić. Za bardzo się wymościłam w knajpach z dowozem obiadku...
I niestety inflacja jest koszmarna na spożywkę. Mój kredyt dobił do 20%