Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mąż sknera?
Wątek: Mąż sknera?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2020-03-06, 09:50   #1
wiosnaachtoty00
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 7

Mąż sknera?


Cześć dziewczyny,
nie jest mi łatwo to pisać, wręcz przeraźliwie się wstydzę, mimo, że piszę do anonimowej społeczności.
Mam ogromny problem w małżeństwie, chciałabym, żeby ktoś mógł ocenić go z boku, bo może przesadzam... A jeżeli nie przesadzam, to co robić, żeby nie oszaleć?
Jesteśmy małżeństwem od półtora roku. Nie mamy dzieci. Oboje pracujemy. Ja zarabiam naprawdę niewiele, bo jest to około 1900 zł na rękę ( szukam lepiej płatnej pracy). Mój mąż zarabia dużo lepiej ode mnie. Kilkukrotnie więcej ode mnie.
Od samego początku związku zauważyłam, że jest oszczędny, ale serio, nigdy w życiu nie posądziłabym go o skąpstwo. Było ok. Potrafił mi robić jakieś drobne prezenty- kwiaty itp. Z okazji urodzin, czy innych świąt, też nigdy nie miałam poczucia, że na mnie oszczędza.
Nawet przy organizacji ślubu nie miałam takiego poczucia, wybieraliśmy rzeczy, które nam po prostu odpowiadały bez liczenia każdej złotówki.
Wszystko na niekorzyść zmieniło się, kiedy mój mąż awansował i zaczął więcej zarabiać. Od tego momentu mam poczucie, że po prostu mu odbiło. Nie oszczędza na sobie, żeby było jasne, minimum raz w miesiącu kupuje sobie jakiegoś drogiego fanta, niedawno również zmienił samochód, za który zapłacił kilkadziesiąt tysięcy.
Żeby była jasność dysproporcja w naszych zarobkach jest ogromna. Ja zarabiam niecałe dwa tysiące miesięcznie, on około 10-12..
Mój mąż każe mi oddawać mu prawie połowę mojej wypłaty na rachunki i życie. Zostaje mi około 900 zł, a za te pieniądze muszę opłacić jeszcze swoje własne zobowiązania finansowe, kupować leki, kosmetyki ( z których on też korzysta), a przede wszystkim jedzenie.
Zakupy, które wspólnie robimy to jakaś porażka. Zastanawianie się z jego strony nad każdą wydaną złotówką powoduje, że odechciewa mi się jeździć z nim na zakupy. Robi mi wyrzuty w sklepie o każdą rzecz, którą wkładam do koszyka.
"Przecież jedna papryka na tydzień Ci wystarczy!" "Po co Ci dwa opakowania, skoro można wziąć jedno?"
To powoduje, że ulegam i praktycznie za każdym razem wychodzimy z pełnym koszem zakupów, w którym jest żarcie dla niego, bo dla mnie nie ma tam praktycznie jedzenia- mamy zupełnie inny jadłospis. Płaci za te zakupy m.in. z pieniędzy, które ode mnie dostał.
A ja? Następnego dnia zapitalam do sklepu i robię własne zakupy, z własnej kasy..
Co miesiąc muszę wyciągać grubą kasę z własnych oszczędności, które niebawem dosięgną dna, bo przecież jak ja mam żyć i funkcjonować?
Nie chodzę nigdzie, nie wychodzę ze znajomymi na piwo, do kina, do teatru, bo mnie nie stać...
Nie chodzę do kosmetyczki, do fryzjera, bo nie mam za co.
Kupno nowych butów, czy spodni muszę planować z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, bo jak wypadnie mi jakiś nadprogramowy wydatek, to nie mam po prostu kasy...
Coraz częściej muszę prosić przyjaciółkę o pożyczki, bo mi brakuje pieniędzy. Mój mąż o tym doskonale wie i ma to totalnie w dupie, bo uważa, że źle zarządzam własnym budżetem.
Dochodzi do takich sytuacji, że jadę na obiad do przyjaciółki, bo jestem totalnie spłukana...
On nie chce mi do niczego dołożyć, w niczym mi nie pomaga.
Za miesiąc mam mieć tomografię komputerową, za którą też muszę sama zapłacić, a raczej pożyczyć kasę...
Bo on uważa, że powinnam czekać pół roku na NFZ, a ja potrzebuję teraz...
Żadne argumenty do niego nie trafiają, wręcz wmawia mi, że ja mu zazdroszczę. Nie mam już na to totalnie siły... Czuję, że jest wobec mnie stosowana przemoc.
Jak temu zaradzić?
wiosnaachtoty00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując