Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - WYPOWIEDZENIE umowy zlecenie/dzieło/ o pracę - ZBIORCZY WĄTEK
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-01-07, 06:29   #513
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Składać wypowiedzenie?

Na razie proszę o nie przenoszenie wątku na podforum "praca", bo tam prawie nikt nie wchodzi i nie dostanę odpowiedzi.
Otóż dziewczyny, pracuję w MOPS. Tzn. Pracuję to za dużo powiedziane. Od 3 miesięcy siedzę na dupie i nic nie robię, co chwilę zbierając głupie spojrzenia i komentarze, że nic nie robię.
Zostałam zatrudniona z projektu, ale "jeszcze nie ma dla mnie rodzin". Na początku byłam "u rodzin" z innymi pracownikami, żeby zapoznać się z pracą, wypelnialam dokumenty itd. Sama u klienta byłam 3 razy, na zastępstwie za kogoś innego, ogólnie byłam bardziej na posyłki - zanieść coś do innego mopsu, jechać coś załatwić w poradni.
Na początku dostałam multum papierów do przeczytania, co oczywiście zrobiłam, byłam bardzo podekscytowana. Od około 2 miesięcy jednak przychodze do biura, siadam na tyłku i siedzę. I pewnie mi powiecie, że super, bo nic nie robię i mi płacą, ale ja już dostaje bzika, bo mi się po prostu nudzi.
Zaczęłam więc korzystać z telefonu - szefowa wzięła mnie na bok i mówi, żebym się zajęła pracą a w telefonie posiedzę w czasie prywatnym. No to mówię, że ok, tylko co mam zrobić? A ona mi się pyta, czy przeczytałam literaturę. Ja mówię, że tak, a ta "to przeczytaj jeszcze raz a ja cię przepytam". I się poczułam jak w szkole no ale przewertowałam jeszcze raz. Oczywiscie żadnego pytania nie było. Zaczęłam więc przynosić swoje książki i je czytać w czasie pracy - o tematyce psychologii, resocjalizacji - niby spoko, ale dalej szefowa nie jest zadowolona, bo takie książki powinnam czytać w czasie prywatnym. Ciągle też słyszę docinki zarowno od kierownictwa, jak i współpracowników, że nic nie robię, że powinnam się czymś zająć, a najlepsze jest udawane współczucie i "ehh, jak ja bym siedziała tyle co ty i nic nie robiła to już bym oszalała". No ja też czuję, że zaraz oszaleje. Zwłaszcza teraz, jak dziewczyny są na urlopach, a ja siedzę w tym biurze sama jak palec mi się nudzi. Chodzę i pytam ciągle czy ktoś nie ma czegoś do zrobienia, bo chętnie bym gdzieś poszła, zrobiła jakieś papiery, już nawet biuro posprzątałam i umyłam lodówkę! Ciągle też męczyłam szefową, co z tym moim projektem.
Innym razem poszłam do rossmanna (bo mamy pod samym biurem) kupić tampony. Ktoś po prostu poszedł do szefowej i powiedział, że poszłam sobie do rossmanna (nie wolno nam chodzić do sklepów w czasie pracy). Zostałam wezwana na dywanik, dostałam całą przemowe że przecież w umowie jest wyraźnie zapisane ble ble ble. Jak mi dała dojść do słowa, to jej powiedziałam wprost, że mam okres i poszłam po tampony, a nie kosmetyki. A ta do mnie, czy mam paragon. Miałam, ale co jakbym nie miała? Poczułam się mega upokorzona... Oczywiście w biurze się nikt nie przyznał, kto do niej poszedł. W końcu, po równych 3 miesiącach siedzenia na tyłku przyszła szefowa i dała mi, uwaga, książkę. Mówiąc z przekąsem, że no w końcu coś zrobię, zamiast siedzieć na tyłku. Zrobiło mi się przykro, poczułam się fatalnie i serio odechciało mi się robić cokolwiek. Za pół godziny wchodzi szefowa i pyta czy czytam książkę. Ja mówię, że jeszcze nie zaczęłam. Ta pyta dlaczego. No to zgodnie z prawdą jej powiedziałam, że po ostatniej rozmowie straciłam motywację i do czytania i do pracy, bo męczy mnie już to dogryzanie mi. A ona oburzona, że TO JEST MOJA PRACA I JESTEM W PRACY!!!! więc mam robić to co do mnie należy.
Czuję się tu fatalnie. Powinnam odejść?

Brokat to styl życia
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując