Napisane przez Cukier_Puder_
Dziewczyny, dziewczyny, chyba mnie nie zrozumialyscie. My już od lat walczymy z tym, zeby brat się ogarnal, pisalam, ze juz od czasu kiedy bylam w liceum to mama mowila bratu, zeby sprzatal. Teraz juz po prostu jest zmeczona tym, ze on i tak nie poslucha, czesto jest bardzo opryskliwy nie tylko w stosunku do mnie, ale ogolnie do kazdego, kto zwroci mu uwage. Albo olewa wszystko... Ja tez uwazam, ze brat wykorzystuje babcie, przez to, ze ona wypruwa sobie flaki, to on nie musi nic robic, co normalnie by robil. A babcia nie robi tego, bo lubi sprzatac, mysle, ze kazdy z nas wolalby zajac sie wlasnymi czynnosciami niz szorowac kubek po zaschnietym mleku od 3 dni... Ona sie skarzy mi, ale po prostu jest zbyt malo asertywna, zeby cos powiedziec no i czuje sie zobowiazana, bo mieszka z rodzicami, ktorzy duzo pracuja i jak juz mama ma krzyczec na brata, to woli pozmywac. A brat jest wyrachowany i na tym korzysta. Kompletnie nic sobie nie robi z pracy babci, jak np. odkurza, to on jest zly i na nia krzyczy, ze jest glosno, a cos sobie oglada... Ja po prostu staram sie pomoc rodzicom i babci i jakos do brata dotrzec, oni nie godza sie na taki stan rzeczy. Nie wyobrazam sobie sytuacji, zeby moja mama miala zagrozic bratu, ze wyrzuci go z domu, tak to u nas nie dziala i jestem w szoku, ze ktos to tutaj zaproponowal, bo inaczej to niby mama nie daje do zrozumienia czego oczekuje, ja dziekuje za taka porade. Nie rozumiem po co te dygresje i klotnie, ja po prostu pytam Was o rade jak moge dotrzec do brata, jak naklonic rodzicow, zeby znowu podjeli probe rozmowy z nim, a nie zeby ktos mi pisal, ze mam sie 'nie wpieprzac' jak tutaj widzialam w zycie mojej rodziny, do ktorej przeciez naleze. W glowie mi sie nie miesci, zeby to dziecko rozkazywalo rodzicom, ktorzy je calkowicie utrzymuja i rozpieszczali przez cale zycie
|