Hej,
odkąd pamiętam mam problem z regularnością miesiączek. Miesiączkuję od 12. roku życia, przez pierwszych kilka lat bywało i tak, że miałam okres, potem kilka miesięcy przerwy, potem znowu, generalnie często powtarzały się takie sytuacje, jednak podejrzewam, że wtedy było to związane z tym, że był to dopiero początek moich miesiączek.
Kiedy miałam ok. 16-17 lat, moje miesiączki względnie się unormowały - miałam jednak długie cykle, od 30 do 35 dni. Zdarzały się też opóźnienia miesiączki, trwały one jednak maksymalnie do 10 dni.
Spory problem pojawił się w zeszłym roku - jeden z moich cykli trwał 57 dni. Poszłam w tamtym czasie do ginekologia, USG nie wykazało żadnych problemów, z tarczycą wszystko w porządku, miałam jedynie podwyższoną prolaktynę - wyniosła około 2 jednostki więcej, niż przewidują granice normy. Ginekolog zalecił przyjmowanie Castangusa, brałam go jednak przez około tydzień, bo strasznie źle się po nim czułam. Ginekolog powiedział, żebym go odstawiła, zobaczymy jak potoczy się to wszystko dalej. Potem cykle w miarę się unormowały, choć od listopada zdarzyły się spóźnienia które trwały np. tydzień, pięć dni, dziesięć dni - poza tym wszystko normalnie. Jednakże, na ten moment mój cykl trwa już 51 dni - zrobiłam znowu prolaktynę, czekam w tym momencie na wyniki i chciałam po prostu zasięgnąć opinii - myślicie, że taki wydłużony cykl może mieć podłoże w wysokim poziomie tego hormonu, czy może to mieć jakąś inną przyczynę? Trochę mnie to stresuje... Dodam, że nie współżyję, a w ciąże z pettingu
już
nie wierzę
