Przyczajenie
Zarejestrowany: 2020-02
Wiadomości: 21
|
Dot.: Młoda mama myśli o rozwodzie
Cytat:
Napisane przez Kolorowa_Chmura
Jak sytuacja, autorko?
|
Sytuacja ma się tak, że siedząc w domu nawet nie jest najgorzej, ale do rodziny nam daleko. Nie potrafię go traktować "ok" - tzn. widzę, że nie umie zająć się dzieckiem, robi mase błędów, boję się go wysłać na głupi spacer z dzieckiem bo czuję, ze jest na tyle nieospowiedzialny żeby najpierw wymacac wszystko na klatce schodowej i w windzie a pozniej dotykac dziecko (w obecnej sytuacji z wirusem...). Nie umiem mu zaufac. Nie potrafię - choć może i chciałabym - ale nie wiem jak. Nie czuję się z nim bezpiecznie- ani emocjonalnie, ani finansowo, ani fizycznie. Po kilku dniach siedzenia w domu znów mam wewnętrzny problem, bo on musi zająć sie dzieckiem (w sensie - ja mu je "podrzucam" i zajmuję sie np. obiadem) - już usłyszałam, że on czuje, że zrzucam na niego obowiazek...[emoji15] z jednej strony mówi, ze jest tak samo ojcem jak ja matka, a z drugiej, ze robi zbyt wiele. [emoji85] Ciężko mi nadal. Czuję się przy nim źle - czuję, że wszystko robię nieudolnie, on przecież zawsze wie lepiej. Przy nim mam masę kompleksów, jestem wykształcona, a mam wrażenie, że głupia jak but. I jeszcze ta depresja, to takie słabe przecież...
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
---------- Dopisano o 23:25 ---------- Poprzedni post napisano o 23:12 ----------
Cytat:
Napisane przez Evelinski
Sytuacja ma się tak, że siedząc w domu nawet nie jest najgorzej, ale do rodziny nam daleko. Nie potrafię go traktować "ok" - tzn. widzę, że nie umie zająć się dzieckiem, robi mase błędów, boję się go wysłać na głupi spacer z dzieckiem bo czuję, ze jest na tyle nieospowiedzialny żeby najpierw wymacac wszystko na klatce schodowej i w windzie a pozniej dotykac dziecko (w obecnej sytuacji z wirusem...). Nie umiem mu zaufac. Nie potrafię - choć może i chciałabym - ale nie wiem jak. Nie czuję się z nim bezpiecznie- ani emocjonalnie, ani finansowo, ani fizycznie. Po kilku dniach siedzenia w domu znów mam wewnętrzny problem, bo on musi zająć sie dzieckiem (w sensie - ja mu je "podrzucam" i zajmuję sie np. obiadem) - już usłyszałam, że on czuje, że zrzucam na niego obowiazek...[emoji15] z jednej strony mówi, ze jest tak samo ojcem jak ja matka, a z drugiej, ze robi zbyt wiele. [emoji85] Ciężko mi nadal. Czuję się przy nim źle - czuję, że wszystko robię nieudolnie, on przecież zawsze wie lepiej. Przy nim mam masę kompleksów, jestem wykształcona, a mam wrażenie, że głupia jak but. I jeszcze ta depresja, to takie słabe przecież...
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
|
Jest cos jeszcze - nie umiem "przepracowac" jego nieslownosci, niespojnosci, braku lojalnosci, tego, ze nadal nie jestesmy z dzieckiem na 1 miejscu (a jak juz to wymuszonego i z bólem, bo przeciez on wolalby inaczej). Nie potrafie tego zaakceptować. A z drugiej strony czy jest sens zmieniac tego człowieka w kogos kim nie jest (i sam z wlasnej woli nigdy nie zechcial byc)? Mam dosc bylejakosci życia i pokazywania wszystkiego palcem. Ostatnio sie mocno rozchorowalam, oczywiscie zaden to powód by cokolwiek sobie odpusic w kwestii domu czy dziecka, ale wtedy jakos dobitniej poczulam, że czasami potrzebuje odwrócić role tak, zeby to mna ktos sie zaopiekowal. Bywa, że po prostu brak mi sil na bycie...silna.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
|