[pseudofeministka]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ja wiem, że ona się jemu nie spodobała już w pierwszej sekundzie i od tego czasu wszystko wskazuje na to, że już jest po ptokach. Chodziło mi o tej odbiór jego osoby - ona przecież (chyba?) widzi, że on nie robi niczego w jej stronę w sensie "och, coś mi się w tobie jednak podoba". Nawet nie spróbował (chociaż takie jest przecież założenie programu) i oczywiście nie musi się zmuszać, ale ona ma też prawo do czucia się w tej sytuacji niefajnie, bo podobanie się podobaniem, ale on też nie za bardzo ma pomysł jak spędzić z nią ten dany im czas, coś zaproponować od siebie itd. Czy ja wiem, że to taka wielka dominacja powiedzieć komuś, kto nie wie co ze sobą zrobić, że w takim razie robimy to i to? Kinga jest po prostu bardzo wprost. Może mi to nie przeszkadza, bo taką właśnie "Kingą" mam do czynienia i kwestia przyzwyczajenia się (lub oczywiście u niektórych nie). Ale dla mnie to narzekanie Marcina to takie trochę narzekanie dla narzekania. Wystarczyłoby jakby jej powiedział "słuchaj, chcę iść popływać, po prostu nic nie robić innego, nie rozmawiać". To też jest komunikat. A on tylko za nią powtarza, nerwowo się śmieje i tyle z tego.

Ja odnosze wrazenie, ze przez to, ze ona sie jemu nie spodobala, to on nawet nie ma za bardzo ochoty spedzac z nia czas, ani tez czegokolwiek planowac. I o to tutaj sie rozchodzi. A widac po nim, ze on nie potrafi , nie chce i nie bedzie udawal, ze jest inaczej.

A ja uwazam, ze Kinga jest wlasnie za bardzo domiujaca. Ogolnie jest taka "za bardzo", co moze meczyc i przytłoczyć druga strone. Ja bym nie wytrzymala. Przez jej psotawe tez bym chodzila caly czas poddenerwowana, bo czuc ze wywiera presje. Tu nie chodzi o konkrety z jej strony, bo akruat komunikowanie wprost uwazam, za dobra ceche. Tylko, ze tez nie kazdy musi chciec tego samego co ona. Mi brakuje w niej takiego wspoldzialania. Ona powiedziala, ze lubi miec wszystko zaplanowane i ze on musi cos zaproponowac, bo ona nie bedzie organizowala czasu do konca wyjazdu...., tylko tez nie jest powiedziane, ze wszystko trzeba planowac, to raz , ani ze druga strona musi chciec cos planowac, to dwa. Przeciez spacerowali , to mogli sobie spacerowac, pojsc tu ,pojsc tam popatrzec na ladne widoki, w miedzyczasie spontanicznie pojsc na jakis obiad czy na kawe, posiedziec na plazy. Mozna nawet isc do pokoju i sobie posiedziec na tarasie czy przed tv. Kwestia tego jak ktos lubi spedzac czas.

A kolejna sprawa jak on niczego nie proponowal, a Kinga chciala jakos inaczej spedzic czas, to mogla sama pojsc w miejsce ktore ja interesowalo albo sama spedzic czas tak jak lubi albo sobie wszystko zaplanowac tak jak lubi. Mija sie to z celem ale po co sie wkurzac czyjas postawa, ktora nie jest z nami kompatybilna

Dla mnie zarowno u Kingi jak i Marcina brakuje elastycznosci.

---------- Dopisano o 13:40 ---------- Poprzedni post napisano o 13:34 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Mam wrażenie, że tego faceta stresuje nawet powietrze którym oddycha. Minimalnie odprężony wyglądał tylko, gdy sobie poszedł sam na plażę. Może Kinga tak na niego wpływa, może sytuacja, tylko cholera - co on robi w tym programie i po co został wybrany do pary. Dlatego serio mogę bardziej czuć się w Kingę, nawet jeżeli miejscami przegina, bo ileż można kogoś o coś pytać i dostawać odpowiedzi półsłówkami, ileż można coś proponować i nie uzyskiwać konkretnych odpowiedzi. Facet nie lubi zwiedzać, nie lubi muzeów itd. Oki, to jej powiedz wprost, że chcesz cały pobyt siedzieć na plaży i pływać lub cokolwiek innego.

Oj sorry, może w kolejnym odcinku grali. Jeżeli tak, to przepraszam za spoiler.

Moim zdaniem to Kinga go tak stresuje + to ze sie jemu nie spodobala.

Podejrzewam, ze gdyby powiedzial jej, ze cay czas chce przesiedziec na plazy ( w kontekscie tego, ze ona tak podkreslala, ze lubi miec wszystko zaplanowane), to patrzac na zachowanie Kingi to pewnie strzelilaby focha do konca wyjazdu.