[theorema]

Napisane przez Miss Saeki

Chętnie do Was dołaczę dziewczyny. U mnie jest istna sinusoida z pracą zdalną a to już kompletnie nie pomaga. Pracowaliśmy zdalnie tak jakoś do czerwca, w lipcu wróciliśmy do biura aby w październiku znów nas wygoniono na zdalnie. Teraz od miesiąca sobie wymyślili, ze mamy pracować 50:50 (ciekawe kiedy przy tej trzeciej fali znów nas całkowicie wygonia). Co człowiek wypracuje sobie jakiś rytm to od razu zmiana.
Przy pierwszym okresie pracy zdalnej jeszcze miałam jakąś motywację - używałam rollerów do twarzy, peelingi itp. itd. jeździlam sporo na rowerze, nawet trochę jogę poćwiczylam.
A później... masakra. O ile na paznokcie regularnie chodzę, włosy farbuje mi teściowa tak kursuję między biurkiem a kanapą. Dziś odniosłam mały sukces, odpaliłam pierwszy raz od kilku miesięcy ćwiczenia na YT...

U nas jest propozycja, żeby po pandemii wrócić w wymiarze 50/50 do biura. Przed zdarzało mi się tak pracować jak miałam zwichniętą kostkę albo coś mnie zaczynało rozkładać, ale w wymiarze 2-3 dni pracy w domu i 2/3 w biurze to już na samą myśl mam dosyć . Chociaż czasami mam takie myśli, żeby chociaż na jeden dzień wyrwać się z domu bo już nie mogę .

W ogóle popsuła się pogoda, zostaje znowu rowerek i ćwiczenia w domu, wczoraj zamarzł mi żel do mycia twarzy w paczkomacie, dopiero po kilku godzinach zaczął dochodzić do siebie. Doszedł też do mnie olej neem do włosów i trochę mnie podłamał jego zapach - coś pomiędzy rosołem, a Vegemite...