[mart31]

Nati133, kwas działa jak kwas.. Wyżera skórę, czasem razem z tym syfem. Później robi się taka maska, że kiepsko się mówi (mi sie od wczoraj nawet mruga trudno, bo skóra ciągnie). Wiem, że na policzkach i brodzie miałam kwas 30%, a na rękach i czoło 35%. Te większe pani jedzie jeszcze punktowo dodatkowo. Szczypie jak cholera, ale jak się zagoi, to skóra jest fajna. Tylko tyle, że na początek trzeba nawilżać skórę, bo inaczej to nie wiem, co by sie działo... Do tego biorę oczywiście leki (Isoprinosin dla odmiany, ten sam skład praktycznie co Gro). Nie wiem, jaki to kwas niestety, ale za miesiąc kolejna wizyta, więc mogę spytać.
Aldarę stosowałam dość długo, ale nie widziałam żadnych efektów. Pani się najpierw upierała, że są, ale po kilku miesiącach też się poddała. Teraz (po zagojeniu ran) mam maść robioną za 5 zł (a trzy miesiące ją stosuję już), jest dość tłusta, ale ma w składzie coś żrącego, bo nieźle działa w sumie. AA, no i po ostatnim zabiegu wyskoczyły mi tylko 2 nowe! To postęp, bo po prądzie (bolesnym strasznie i takim, co mi pozostawiał okropne blizny) siało się to okropnie...
Widać na mnie nic, tylko kwas wylewać Dzięki za wszystkie rady, może wreszcie to podziała...