Złożyłam 5. czerwca nieduże zamówienie w Aromaleigh, 8. czerwca dostałam potwierdzenie wysyłki.
Kiedy długo nie dochodziło, a zwykle mam w kilka dni, wysłałam mejla do Aroma z pytaniem czy coś wiedzą (wiem, jakie są ograniczenia śledzenia przesyłek międzynarodowych, ale chciałam dać znać w sklepie, że jest kłopot) - Carolyn Dunleavy odpisała natychmiast (29. czerwca), że jeszcze nie minęły regulaminowe 21 dni i że mam czekać spokojnie.
Minęło tych 21 dni, 10. lipca wysłałam ponowną informację, że przesyłka nie dotarła i pytanie co teraz powinnam zrobić. Minął tydzień, a tu cisza! Zero odpowiedzi
Dziś ponownie wysłałam mejla wraz z automatycznym żądaniem potwierdzenie dostarczenia i odczytania. Potwierdzenie dostarczenia mam, bo jest generowane automatycznie, potwierdzenia odczytania nie mam, ale to jest zależne od woli czytającego, czy chce się przyznać, że przeczytał, więc jego brak o niczym nie świadczy.
Dotąd nie miałam żadnych kłopotów z korespondencją z Aroma i tym razem wygląda to po prostu jak unikanie odpowiedzialności, no bo jak to inaczej wyjaśnić, takie olewanie?
Co radzicie mi zrobić?