Może ktoś jeszcze tu zagląda i ma takie wątpliwości ?
Ja niestety teraz jestem w podobnej sytuacji co wcześniejsze wizażanki
Ciekawe jak się potoczyły ich losy ....
Nie wiem co mam robić, ślub za 3 miesiące a ja mam coraz więcej wątpliwości. Jestem w związku ponad 3 lata, ponad dwa lata mieszkamy razem i ok 2 lat jesteśmy zaręczeni.
Salę zarezerowaliśmy już w 2013 roku. Już wtedy się nad tym zastanawiałam ale ciągle myślałam, że jeszcze dużo czasu, w razie jak będzie coś nie tak to zrezygnujemy.
I przez te 2 lata już chyba z 5 razy miałam takie momenty, żeby byłam pewna, że nie chce trwać w tym związku ale zawsze dawałam "ostatnią szansę" po czym jakis czas było dobrze, potem znowu było rozczarowanie, przepraszanie i tak minęły te dwa lata narzeczeństwa .....
Od początku Nasz związek był burzliwy ale zależało Nam więc zawsze się godziliśmy. Teraz kłócimy się mniej ale to dlatego, że poprostu mniej ze sobą rozmawiamy.
Problem jest w tym, że ja przestałam się starać dlatego, że bardzo wiele razy się zawiodłam na swoim narzeczonym.
Czasem mam wrażenie, że żyję z dwoma różnymi osobami:
1. Facet, z którym na codzień się jako tako dogadujemy, mamy podobne poglądy, pomysły itd.
2. Facet, który jest nieprzewidywalny, niedopowiedzialny, nerwowy i wszystko jest ważniejsze ode mnie - problem ten pojawia się głównie po alkoholu. Np jak gdzieś wychodzi to ustalamy, że nie będzie dużo pił, że wróci o konkretnej godzinie a w praktyce jest inaczej. Ustala coś ze mną a wystarczy, że pojawi się jakiś kolega, szwagier i już im ulega a nie liczy się z moim zdaniem i prośbami.
Ostanio miarka się przebrała. Zadzwonił do Niego kierownik w środku tygodnia i powiedział, żeby do Niego przyjechał się spotkac a kilkoma osobami z firmy. Nocowaliśmy u mojej siostry, miał wrócić o 22 (mój szwagier o 4 rano wstawał do pracy poza tam na 8 my musielismy jechać do pracy). Obiecywał i mi i mojej siostrze, że na pewno wróci ok 22.
W rzeczywistości było tak, że się nawalił, przyszedł do mieszkania o 23.30 i stwierdził, że On będzie nocował w hotelu bo ma opłacony i że wychodzi. Prosiłam, żeby się położył spać ale dyskutować, że czekają na Niego itd. W nerwach powiedziałam, że jesli wyjdzie to ślubu nie będzie a On wyszedł.....
Następnego dnia musiałam jechać sama autobusem do pracy.
Oczywiście wszyscy w rodzinie się dowiedzieli. Rodzice powiedzieli, żebym się zastanowiła czy chce żyć z takim człowiekiem, siostry to samo. Nawet mój szwagier a jego przyjaciel powiedział, że tak nie może być, że skoro On ma takie podejście to może lepiej się rozstać .....
Oczywiście następnego dnia przepraszał, mówił, że teraz to się zmieni itd ale słyszałam to już wiele razy
ale mówił też, że nic takiego nie zrobił a wszyscy na Niego naskoczyli i że moi rodzice nie powinni się wtrącać. Tylko, że Oni się o mnie poprostu martwią ....