No dokładnie, dwa tygodnie temu było mi zimno a teraz taki skwar.
Prysznic brałam ze cztery razy w ciągu dnia, duszno że nie ma czym oddychać.
Nie cierpię takich upałów.
Do tego Natala przechodzi klasyczny bunt dwulatka. Połączenie gorąca, buntu Natalki, doprowadza mnie, że chodzę jak bomba zegarowa. Aż się dziwię mężowi że ze mną wytrzymuje, bo chyba stałam się zołzą [emoji14]
Dzisiaj miał mega awanturę że dał Natalce serek, i poszedł wziąć prysznic, a ona w międzyczasie zdążyła się nim wysmarować.
Nic tylko odpalić samą siebie w kosmos.
Dobrze że mój mąż ma pokłady cierpliwości, i tylko słucha mojego gderania, a nie wchodzi w polemikę.
Wysłane z
aplikacji Forum Wizaz