[pasternak]

Napisane przez kto_mi_to_eyjasni

Ok, wiec tak...
Poznałam faceta... w październiku zeszłego roku.
On z miasta oddalonego ode mnie o ok 30 km....
Młodszy ode mnie, 23 latek.
Nie chciałam się angażować, bo miałam swojej powody... Po pierwsze uważałam, że jestem za stara dla niego. Po drugie miałam za sobą jazdy z facetami...

Pisał do mnie codziennie, dzwonił. Spotykaliśmy się.
Pocałunki, namiętności, niesamowite przyciąganie...
(rzucił słowem na k...)
Poszliśmy ze sobą do łóżka w lutym i od razu wiedziałam, że coś się popieprzyło... Spytałam go wprost, bo taka właśnie jestem...

Stwierdził, że poznała jakąś dziewczynę która go zauroczyła.
Ok, jestem dorosła, przyjęłam to na klatę.

Skasowałam jego numer, usunęłam wiadomości.
Powiedziałam, że przykro mi ale ja jego 'koleżanką' nie będę, bo zbyt wiele rzeczy się między nami wydarzyło.

Nie minęły 2 tyg... zaczął do mnie pisać ... później dzwonić.
Rozmawialiśmy... Kolejny raz podkreśliłam, że nie potrzebuję takiej znajomości.
A on twierdzi, że nadal jest jakaś dziewczyna w jego życiu.

Dziś znów wymyślił jakiś pretekst żeby zadzwonić. Pytał o moją dzielnicę, bo ma tu coś do załatwienia. Zaprosiłam go więc na kawę na co odparł, że chętnie ale wie, że zarówno on jak i ja nie potrafilibyśmy utrzymać przy sobie rąk...
Kiedyś już mi to napisał w esce, że nie wie ile jeszcze czasu da rade mi się opierać ...


Nosz *&^%^% czy ja czegoś nie rozumiem ?
Jest z nią...
Pragnie mnie ?
Boi się ?
Czego chce ?
Wstydzi się ?

Czy faceta da się zrozumieć ?

Hahaha
Chce być z kimś i na boku mieć kogoś innego do ruchania, ot co.