Autorko - powiem Ci jedno - miałam 14h poród z oxy itd. i wiesz co? samo urodzenie dziecka to była najłatwiejsza rzecz z całego porodu, przy skurczach rozwierających to te parte były po prostu ulgą - więc z mojego punktu wiedzenia to przetrwałaś to co dla mnie było w porodzie najgorsze i najtrudniejsze a na koniec jeszcze tą łatwą część zmienili Ci na trudniejszą - więc tak, Twoje ciało przeszło cały trud jaki jest potrzebny do urodzenia dziecka a na koniec jeszcze dla dobra Twojego i dziecka przeszłaś operacje. Nie miałaś ani lżej ani lepiej ani łatwiej niż ktoś kto urodził bez operacji. Zacznij o sobie myśleć jako o kimś przeszedł ogromny trud by wydać swoje dziecko na świat a nie o kimś kto "poległ", Zresztą, nawet gdybyś i miała cesarkę na życzenie to i tak bez znaczenia, co niby zmienia jeden dzień po 9 miesiącach trudów ciąży?
Podali dziecku mleko modyfikowane? No trudno. Pomyśl sobie, że podali dlatego żeby dziecko nie było głodne. Nie dopatruj się we wszystkim tego co złe, staraj się patrzeć na to co dobre. Za 18 lat to wszystko nie będzie miało znaczenia bo będziesz matką dorosłego człowieka, który nie będzie Cię mnie kochał bo miałaś cesarkę czy z powodu braku kontaktu skóra do skóry czy to z powodu podania mleka modyfikowanego. Teraz masz czas żeby zadbać o swoją więź z dzieckiem i ten poród nie przeszkodzi Ci w żaden sposób w tym żeby zbudować tą więź w taki sposób w jaki sobie wyobrażałaś.
Ja sobie nie przypominam żeby przez rok macierzyńskiego/rodzicicelskiego miałą czas kłaść się i leżeć
może coś robiłam źle (i powinnam się do Ciebie zgłosić po porady) ale milion razy bardziej wypoczęta byłam chodząc do pracy w której miałam 45 minut przerwy na 8,5h
Odkurzanie i gotowanie mają kilka dodatkowych funkcji poza kwestiami estetycznymi czy też innymi próbami bycia perfekcyjną panią domu. Jak komuś nie wadzi życie w brudzie i jedzenie gotowców to luz ale tak trudno zrozumieć, że nie każdemu taka opcja odpowiada? Mnie zawsze wkurza jak ktoś mierzy innych swoją miarą
wow, nie masz ani jednego znajomego, który opowiadał by Ci o swoich problemach związanych z korzystaniem z toalety ? masakra jakaś bo wszyscy moi znajomi non stop mi się wyżalają na ten temat, dosłownie o każdym mogłabym napisać poemat o tym kiedy mógł a kiedy nie mógł się wysrać. Przecież to jest oczywista oczywistość, że o takich rzeczach rozmawia się regularnie w gronie znajomych.
Tak, tak ja wiem, że sranie to taka przerysowana sprawa ale bez jaja, ja nie chodzę po znajomych i im się nie wyżalam na temat trudów macierzyństwa. Tak samo nie wyżalam się im na temat małżeństwa, zdrowia i innych prywatnych durnot, które mało kogo obchodzą. Znajomych mam w celach rozrywkowych głównie a poematy o trudach życia codziennego nie są dla mnie kwintesencją rozrywki to też zatrzymuje je dla siebie.
Jakbym miała oceniać świat na podstawie tego co kto mówi o swoim życiu postronnym osobom to generalnie bym żyła w przekonaniu, że żyjemy w krainie jednorożców a te wszystkie dramaty w TV to jakaś wyreżyserowana kpina (tzn. no część akurat jest ale to swoją drogą).
dokładnie, mieszkają razem to mają ustalić wspólny podział obowiązków
poprosić to można np. mamę o pomoc przy dziecku - dla męża to obowiązek, tak samo jak obowiązkiem jest dbanie o dom - ich wspólnym a nie tylko autorki
super, czyli nie rozwiązujesz problemów a po prostu udajesz, że ich nie ma poprzez akceptowanie tego, że ktoś ma w nosie uzgodnienia co do obowiązków
ponad to w ramach dobrego pożycia małżeńskiego za nieskoszony trawnik odgrywasz się nie robienie czegoś innego
a na koniec polecasz ten jakże zdrowy model innym
geniusz terapii małżeńskiej po prostu, klinikę załóż, zgarniesz krocie - "witam mam problem z mężem" "olej problem, 150zł się należy"
niektórzy jednak chcą swoje problemy rozwiązywać i np. nawiązać z partnerem dyskusje w wyniku której dojdą do akceptowalnego przez obie strony kompromisu, dla takich osób rady na temat tego by zrezygnowały ze swojego postrzegania obowiązków są średnim rozwiązaniem