[fcd2e403d74287f117e7a506dac96c8726e1bb0f_60889772e2e8a]

Kobieta ponosi o wiele większe konsekwencje pojedynczego stosunku zarówno biologiczne jak i emocjonalne.
Ryzyko ciąży jest eliminowane przez antykoncepcję ale i tak z tyłu głowy pozostaje podświadomy lub świadomy strach, co do wpadki. A potem stres gdy okres się spóźnia.
By być "nowoczesną" kobieta musi więcej w sobie złamać, o wiele więcej niż facet, z uwagi na owe naturalne blokady które w sobie ma. W myśl zasady co cię nie zabija to cie wzmocni kobieta z biegiem czasu uodparnia się, nie wierzę że kobiety z tak bogatym doświadczeniem nie cierpiały po pierwszych rozstaniach. W końcu nauczyły się traktować seks i ludzi przedmiotowo, tak samo jak zostały nieraz potraktowane.
Tymczasem mężczyznom wszystko uchodzi plazem. Czy jest to sprawiedliwe? Nie. Czy trąci hipokryzją? Owszem. Osobiście nie uznaję teorii o jednym zamku i wielu kluczach, ale zgadzam się, że sfera seksualna kobieca jest o wiele bardziej delikatna i podatna na zniszczenia niż męska. W wyniku zranień zmienia się cała psychika, a kobiecy charakter zyskuje negatywne cechy, w reakcji obronnej na to co w psychice się zadziało.
Ludzie to wiedzą i dlatego nie ma szacunku do kobiet "rozwiązłych" bo one same się skrzywdziły godząc się na niezobowiązujący seks, nie mając tym samym szacunku do siebie. Tego na zewnątrz często nie widać ale w psychice owszem.