Dot.: Wf-koszmar
A ja jestem przerażona Waszymi wypowiedziami. Wy młode Dziewczyny, które powinny promować zdrowy tryb zycia i ruch, wymigują się od tego jak tylko mogą. Przecież wf polega na tym zeby się troche poruszać i traktowany jest raczej jako 'przerywnik' w stresującym dniu, a nie jako przymus. Ja miałam wielu różnych nauczycieli, ale nigdy nie myślałam tak, jak większość z Was. Chodziłam na wf z przyjemnością i chęcią poruszania się, a nie jak na skazanie. Przyznaję, ze prawie wszyscy moi nauczyciele mieli podobne podejście do tych zajęć jak Wasi, ale ja się nimi nie przejmowałam. Starałam się skorzystać z tych lekcji jak tylko potrafiłam. Teraz bardzo się cieszę, ze miałam do tego takie a nie inne podejście. Większośc z Was jest w podstawówce, gimnajum, liceum, więc podchodzicie do tego tak, jak podchodzicie, a dopiero później docenicie korzyści z wf i ruchu. Na studiach na jednych kierunkach nie ma wf w ogóle, a na innych jest, ale tez tylko przez rok lub dwa. Jak przychodzi taki czas, gdzie całymi dniami siedzi się na zajęciach, wraca wieczorami do domu, to marzy się o tym, żeby na uczelni była możliwośc troche się poruszać i rozprostować koci, bo po zajęciach własciwie juz nie ma czasu na to. I tak to się ciągnie rok, dwa, trzy...az w koncu w wieku 30-40lat bardzo załuje się, ze w ten sposób podchodzilo się do wf. Dostrzega się, ze nasza kondycja jest znacznie gorsza niz w wieku tych nastu lat.
Mam jednak nadzieję, że kiedyś chodzenie na wf stanie się modą, podobnie jak teraz wymyslanie pretekstów, aby nie ćwiczyć.
|