[wyszynek]

Wrocław

Za tekstem Stypy. Różańska-Zalewska z Kamieńskiego we Wrocławiu prowadziła też moją pierwszą ciążę i miała czuwać nad porodem. Poród był przeciągany, wycofywano mnie z kroplówki naskórczowej, choć było już 12 dni po terminie, i skutek był taki, że łożysko było już wówczas mało wydolne, doszło do niedotlenienia i pojawiły się zielone wody płodowe. Zauważyła to jedna położna, lekarze zignorowali i dziecko po 13 godzinach w zielonych wodach urodziło się zachłyśnięte smółką (Nie wiem na co lekarka czekała w tej sytuacji, czy limit cesarek był na wyczerpaniu, bo robią tylko odpłatnie czy była jakaś inna przyczyna?). Smółka zalała płuca i i zaczęła się walka o życie. Z Kamieńskiego w stanie skrajnie krytycznym, po 4 najstraszniejszych dobach w moim życiu, zabrał moją córeczkę lekarz z Opolskiego OIOMu dla Dzieci i odratował. Ale minęły dwa lata i trwa nieustanna walka o sprawność dziecka. Cytowana pani dr powiedziała, że takiej wpadki nie miała od 20 lat, ale widzę po tych wypowiedziach na forum, że jednak częściej jej się to zdarza...Przeklinam dzień w którym zaufałam tej kobiecie, gdy patrzę na to ile moje dziecko wycierpiało i ile jeszcze przed nią. Przeczytałam tekst na tym forum o zmarłym dziecku i mnie zmroziło. Powinno się lekarzy po takich "wpadkach" kierować do ośrodków rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych (połowa przypadków to dzieci potencjalnie zdrowe, ofiary niedouczonych lub nonszalanckich położników). Może to uchroniło by ich przed powtórną niefrasobliwością i dało trochę do myślenia. Aśka