[Czarna2000]

Oczywiście że widzę kryzys. Co prawda nie jestem w dramatycznej sytuacji, mam jakąś tam rezerwę finansową, ale no nie zapowiada się to dobrze.

Tak się złożyło że muszę zrezygnować z wynajmu i znaleźć nowe mieszkanie. Ceny teraz a ceny 2 lata temu (poprzedni najem) to niebo a ziemia. Już nawet nie mówiąc o tym, że ciężko jest w ogóle cokolwiek znaleźć, chętnych jest ogrom, właściciele robią casting na najemców. Będę płacić za mieszkanie znacząco więcej, niż płaciłam do tej pory.

Jedzenie jest bardzo drogie. Nie jem nic szczególnie wyszukanego, a głupie zakupy dla jednej osoby na klika dni osiągają kosmiczne sumy. Rzadziej decyduję się na zamawianie jedzenia czy wyjście na miasto, bo zwyczajnie szkoda mi kasy.

Paliwo to kosmos. W samochodach mam gaz, jeszcze niedawno za 50 zł tankowałam na spokojnie do pełna. Teraz nie ma nawet o czym mówić. Miałam w ostatnim czasie trochę spraw do załatwienia, musiałam zrobić kilka tras po Polsce. No i niestety, ale zdecydowałam się odbyć te podróże pociągiem, bo bilety ze zniżkami były znacząco tańsze niż to co wydalanym na stacji. Chociaż nie powiem, gdybym nie miała zniżek to już tak fajnie by nie było.

Więcej płacę też np. za siłownię. Tydzień temu u fryzjera za trwające max 10 minut podcięcie włosów zapłaciłam 35 zł (małe miasteczko). Nie tak dawno płaciłam 20 zł.

Jeśli chodzi o wakacje czy jakieś atrakcje to aktualnie raczej z tego rezygnuje. Nie miałam jakiś konkretnych planów, wolę nie szukać. Rozważałam wyjazd we wrześniu, ale wątpię że dojdzie do skutku. No, chyba że złapie jakiś last minute. Obawiam się jednak że nowy wynajem pięknie pochłonie pieniądze.

Zapasów szczególnie nie robię. Jak jest korzystna promocja to kupuję, ale w rozsądnych ilościach. Zrobiłam też trochę przetworów, ale robię tak co roku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz