Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Koty część XIII
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2020-07-07, 22:49   #4303
Rybiorek
Zakorzenienie
 
Avatar Rybiorek
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Częstochowa
Wiadomości: 7 537
Dot.: Koty część XIII

Cytat:
Napisane przez martaakow Pokaż wiadomość
No my naszego też znaleźliśmy, jak był maleńki, miał zaledwie 2,5 tygodnia. Wykarmiliśmy go butelką i od takiego malutkiego nas ma i zna. Dla niego nic nie jest straszne, jeśli jesteśmy obok. Nie ma płaczu ani przy podróży, ani przy nowych miejscach. Jeśli tylko jesteśmy tam z nim.

Nowa kotka jest zupełnie inna. Uwielbia ludzi, ale jest już raczej bardziej przywiązana do miejsca niż do człowieka. Dla niej podróż 5 minut autem to weterynarza to ciągły płacz.
Moje zwierzaki przeprowadzały się ze mna w Irlandii 3 razy. Dwa razy to było ok 300 km. I koty i psy maja totalnie w dupkach gdzie jesteśmy, ważne ze ja jestem z nimi. Czwarta przeprowadzka to był przyjazd do Polski (sama z nimi jechałam moim starym irlandzkim autem, każdy kot w osobnym transporterze - one na tylnej kanapie, sunie w jednym dużym na siedzeniu pasazera). Tu też nie było problemu. (aha - moje koty są wychodzące, ale zaczęły wychodzić jak wyprowadziłam się z Dublina na irlandzką wieś, miały wtedy... 8,7 i 6 lat, czyli to miejsce w Polsce jest ich drugim miejscem gdzie wychodzą, mieszkam na obrzeżach miasta)

Myślę, że nie doceniamy kotów. Stwierdzenie, że kot przywiązuje się do miejsca jest trochę krzywdzące.

Wprawdzie kocury mam od małego (Cyc miał około 3 miesięcy jak go przygarnęłam, Skuter miał 6-7 tygodni), ale kotkę kupiłam jak miała 6 miesięcy (miała zostać w hodowli w której się urodziła, ale zmieniono zdanie). Od początku jakoś nie traktowała mnie jak swojego człowieka. Po 3 latach zaczełam się zastanawiać czy ona się dobrze z nami czuje (cała historia to jest, za dużo pisać). W dniu kiedy zadzwoniłam do hodowczyni, aby mi pomogła znaleźć nowy dom dla niej... Rusia przyszła do mnie sama gadając i przytulając się... (to syberyjka, kto ma sibka to wie, że to gaduły, a moja do tego momentu ze mną nie gadała).

Pani do której dzowniła hodowczyni nie odbierała, bo wyjechała na wakacje. Hodowczyni zadzwoniła, żeby mi to powiedzieć, a ja że chyba jednak Rusia chce z mną zostać. No i została, teraz jest jak chłopaki (czyli kocury), i dla wszystkich liczy się, że matka jest z nimi, a nie gdzie I każdy kot reaguje na swoje imię, przybiegają na zawołanie. Jak wychodzę z psami do ogrodu, koty z nami, siadam sobie na pieńku na środku ogrodu a te siadają naokoło mnie... wracam do domu, cała piątka ze mną.

---------- Dopisano o 21:49 ---------- Poprzedni post napisano o 21:21 ----------

Cytat:
Napisane przez Ingrid80 Pokaż wiadomość
Zwariowałabym. Poważnie [emoji33][emoji33]

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
To był post w odpowiedzi na post Rybiorek
To nie do końca był mój wybór, żeby mieć aż tyle zwierząt czyli 11, przy pięciu, gdy zostałam sama, okazało się, że to za dużo na jedną osobę, ale było już za późno... (ex nie wziął żadnego zwierzaka, bo wiecie... 'nie miał biedny warunków').

Także teraz... tak, mamy za dużo kotów... tak, jest ciężko... tak, czasami mam dość... ale spotkałam kogoś z kim chcę być i pechowo ma 6 kotów... ja 3 (plus dwa psy)...

Będziemy się nimi opiekowali do końca, ale to są moje ostatnie koty w życiu. I o ile na początku miałam prawie traumy, bo naprawdę czasami jest ciężko, to gdybym któregoś mojego oddała albo zmusiła mojego mężczyznę, aby oddał któregoś swojego (nie zrobiłby tego, ale mówiąc hipotetycznie) to wiem, że nie umiałabym sobie spojrzeć w oczy.

Jak mam dość, pakuję sprzęt fotograficzny, robie kawę do termosu i idę z dziewczynami (czyli moimi suniami) na baaaaaaardzo długi spacer po lesie.
__________________
Fotograf wizerunkowy/biznesowy, portretowy i ślubny
Miłośniczka psiaków, kawy i naleśników
Moja praca i pasja
Blog fotografa
Poza pracą fotografa
Rybiorek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując