|
Dot.: Marzy mi się, mam kasę a nigdzie nie mogę kupić/znaleźć! - podzielmy się żalami
Kurde, myślałam, że niewiele osób ma taki problem (że tylko ja mam jakiś spaczony gust) a tu proszę. Ostatnio "uzbrojona" w ponad 200 zł, zadowolona z życia, wybrałam się na miasto (średniej wielkości, nie jakieś "modowe zadu...", kilkanaście dużych sklepów obuwniczych w centrum). Nie miałam - przynajmniej tak mi się wydawało - jakichś kosmicznych wymagań. Chciałam kupić proste (bez durnych ozdobników, którymi producenci prawie zawsze muszą okrasić buty damskie), zapinane na rzepy, skórzane buty sportowe. Ani przesadnie eleganckie, ani przesadnie sportowe, ciemnego koloru. I co? Latanie kilka godzin po sklepach, w których jak już damskie i sportowe, to koniecznie jakiś napis, jakieś paseczki, jakaś różowa niteczka etc. A jak już proste, to męskie (czyli od rozmiaru 40) lub wiązane na sznurowadła. A jak już trafiłam na odpowiednie, to nie było rozmiaru (cena 170 zł ale sklep widać nie chciał na mnie zarobić, bo paniom się rozmiaru nie chciało zamawiać). W końcu mi się udało (dzięki miłej obsłudze jednego ze sklepów, która potrafiła zadzwonić do innego sklepu firmowego i mi zaklepać takie buty). Ale zjadłam sporo nerwów (na producentów, którzy kobiety traktują jako wyrośnięte miłośniczki lalek Barbie o spaczonym guście i na obsługę sklepów z wysokimi cenami, która nie potrafi lub nie chce dowiedzieć się czegokolwiek dla klienta, zamówić dobrego rozmiaru). Aż się boję co będzie z kupowaniem spodni, bo też mam sprecyzowane wymagania i rozmiar 40 (a w niektórych sklepach to już rozmiar z Księżyca).
|