[mhm0808]

To ja miałam wczoraj taką przygodę z nadgorliwą konsultantką w sklepie Yces Richer; sto lat tam nie zachodzilam, ale coś z oferty mailingiwej mnie skusilo
No więc babka widząc moje zainteresowanie nową serią zapachów zaczęła na chvił trafił psikać mi przed nosem na blotery, ale to jeszcze spoko, najlepszy był komentarz: jak sie pani coś spodoba, to nawet mogę pani na skórę psiknąć!

Tak ogolnie to apeluję o wyrozumiałość dla tych biednych konsultantek; to taka niewdzięczna robota. Zwlaszcza w douglasie dość ciężkie warunki mają... mój znajomy student pracował w wakacje jako ochroniarz i szybko zrezygnował, napięcia i nieufna atmosfera, nic przyjemnego.
Inna sprawa, ze te glupie i niedyskretne komentarze. No ale to nie tylko w perfumeriach. Chyba czasem sie tworzy taka dziwna, familiarna w zlym znaczeniu atmosfera w sklepie, ze sobie obsluga niewiele robi z obecnosci klientów. Nie raz bylam swiadkiem jakichś mocno intymmych rozmowek miedzy babkami