Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Depilacja laserowa -moje doświadczenia
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2006-04-21, 13:35   #1
Vivien
Raczkowanie
 
Avatar Vivien
 
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 308

Depilacja laserowa -moje doświadczenia


[13.07.2009 - uwaga: od dłuższego czasu nie bywam na wizażu, nie biorę udziału w dyskusji. W tym temacie wielokrotnie wypowiadałam się na temat efektów depilacji z perspektywy czasu, odpowiadałam też na pytania na temat znieczulenia i przygotowania do zabiegu. Bardzo proszę o włożenie odrobiny wysiłku w przeczytanie całego tematu, nie będę odpowiadała na prywatne wiadomości z pytaniami, na które odpowiada ten wątek]


Wiem, jak ciężko znaleźć jakieś opinie odnośnie laserowej depilacji, jakiekolwiek opisy własnych doświadczeń osób, które się takim zabiegom poddały, wiem też jak bardzo są one przydatne dla osób, które chciałyby sobie pomóc a boją się zaryzykować.

Ponieważ mam doświadczenia z dwoma rodzajami laserów, postanowiłam o nich co nieco opowiedzieć, może komuś się to przyda, może ktoś takich opinii szuka -tak jak ja szukałam parę miesięcy temu.

Mam problem z nadmiernym owłosieniem, a moja "strefa bikini" to była już totalna czarna rozpacz. Po prostu czego nie zacznę golić/depilować, to natychmiast potwornie się rozrasta, w dodatku ogolone włosy odrastają mi czasem nawet po kilku godzinach, a wydepilowane przy bikini góra po tygodniu.

Miałam makabryczne kompleksy, na plażę wychodziłam tylko w szortach a i to niechętnie, życie intymne było pod presją, bo tu coś odrasta, tu wrasta i ogólnie dół i wstręt do siebie.

Po 3 klasie LO mama zafundowała mi mój pierwszy zabieg laserowy. Zrobiłam tylko jeden -i była to całkowita porażka, żadnych efektów, było nawet gorzej, bo wcześniej trzeba się golić, więc skutek był taki, że zachwaściło mnie jeszcze bardziej.

Wróciłam do żmudnej depilacji pęsetą, kompleksów i wstydu.
Próbowałam balsamów, inhibitorów i innych cudów, efekty były marne.
W końcu wróciłam do koncepcji laseru, przekopałam mnóstwo forów i grup dyskusyjnych, zorientowałam się w rodzajach laserów i mimo obaw -postanowiłam znowu spróbować.

Wyczytałam, że ten laser, na który poszłam 3 lata temu to laser aleksandrytowy, mało skuteczny, obecnie wehikuł wśród tego rodzaju sprzętu. Oczywiście nie jestem specjalistką, ale w moim przypadku ta opinia miała swoje odbicie.

Wyczytałam też, że najlepszym obecnie laserem jest laser diodowy LightSheer, więc obdzwoniłam gabinety, znalazłam dysponujący tym właśnie laserem i stwierdziłam, że zaryzykuję.

Efektów nie da się w żaden sposób porównać do tego, co osiągnęłam przy moim pierwszym laserwym doświadczeniu. A było tak:

Na początku strasznie się podłamałam, bo po jednej stronie miałam mocniej poparzoną skórę (efekt gęstości zalesienia i tego, że kłaczki były ciut za długie do zabiegu), po zabiegu dość mocno mnie piekło, pojawiły się brzydkie ślady i bałam się, że zostaną mi po tym blizny. Poza tym przez pierwsze dni nie widziałam żadnych efektów.

Tymczasem po jakichś 4 dniach włosy zaczęły mi wyłazić, po 7 dniach skóra była już pięknie wygojona (z wyjątkiem miejsc, gdzie głupiutka Vivien rozdrapała strupki), po 2 tygodniach wylazło mi wszystko, co miało wyleźć -co najmniej 80% włosów.

Drugi zabieg miałam po 4-5 tygodniach (na początku kwietnia). Tym razem po depilacji nie miałam żadnych nieprzyjemnych uczuć i żadnych śladów -włosków było dużo mniej no i tym razem poszłam z krótszą szczeciną
Ale i tym razem na początku się podłamałam, bo myślałam, że nic nie wyłazi. Okazało się, że najwyraźniej przy krótszych włoskach skóra potrzebuje więcej czasu, żeby je wypchnąć, bo o nic nie zaczepiają i nie mają tej mechanicznej pomocy. Poza tym dość szybko po depilacji się ogoliłam, więc stale podcinałam to, co już wystawało nad powierzchnię skóry, a to, co zostało dalej wypchnięte brałam za odrastające, żywe włoski.

Przestałam więc golić i teraz stwierdzam, że wylazła mniej więcej połowa tego, co zostało po pierwszym zabiegu.

Trzeci zabieg mam w środę, podobno u większości pacjentek 3 zabiegi wystarczą, ale przy moim owłosieniu nastawiam się raczej na czwarty. Słyszałam też, że włosy potrafią po jakimś czasie odrosnąć i potrzebne są czasem zabiegi "przypominające" -na to też jestem przygotowana.

Ale mimo wszystko, mimo że nie są to zabiegi ani całkiem bezbolesne, ani tanie -nie żałuję. To fantastyczna sprawa wreszcie widzieć gładką skórę, zamiast wstrętnego czarnego gąszczu, wreszcie nie musieć się wstydzić, nie kombinować co zrobić, żeby nikt nie zobaczył jak się przebieram, czy nie zwrócił uwagi na kropki wystające spod szortów kostiumu.

A kiedy to wszystko skończę, pójdę do solarium, lekko się opalę, a w wakacje pierwszy raz założę bikini, o!

No i jeśli w przyszłym roku dostanę stypendium, to strzelę sobie pachy -przynajmniej jeden zabieg.
__________________
Million-to-one chances crop up nine times out of ten.
Terry Pratchett

Edytowane przez Vivien
Czas edycji: 2009-07-13 o 21:11
Vivien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując