Dziewczyny, doradzcie coś bo zaraz zejdę na zawał ze strachu
Od tygodnia nie miałam praktycznie żadnych objawów.
Dzisiaj rano wstałam w świetnym nastroju, zjadłam śniadanie, wypiłam herbatę, itp. Poszłam do toalety, ogarnęłam siku, wychodzę i nagle czuję że coś ze mnie wypływa
Cała w panice lecę do toalety. Najpierw myślałam, że to krew, ale to nie była żywa czerwona krew. To było ciemne, lekko brązowe (takie brązowe kropeczki) wyglądało jak coś brudnego. Takie plamienie jakby.
Przeczytałam już chyba cały internet na ten temat. Mama ginekolog twierdzi, że takie plamienie to objaw rozciągania macicy i oczyszczania po implementacji i ma to ok. 40% ciężarnych w I trymestrze. W sumie wszyscy piszą podobnie. Boli mnie też w pachwinie, ale podobno w ten sposób rozcinają się więzadła. Pierwszą wizytę u lekarza mam dopiero 25.05
Któraś z Was miała takie coś?