Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wesele czy obiad?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2020-02-08, 07:45   #1
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110

Wesele czy obiad?


Z góry proszę o nie przenoszenie tego wątku na ślubny przez jakiś czas, bo tam praktycznie nie uzyskam odpowiedzi.

W sierpniu rezerwowaliśmy salę na obiad po ślubie. Ogólnie - 37 osób, z czego 27 to bliska rodzina i my. 10 osób to nasi przyjaciele. Zaprosiliśmy większość osób bez osób towarzyszących z prostego powodu - obiad miał trwać max 3 h, jedno danie, kawa, ciasto, tort i do domu. Wychodzę z założenia, że kuzyn tz nie potrzebuje swojej ukochanej żeby zjeść kotleta, zwłaszcza, że większość naszych młodszych gości nie ma stałych partnerów, a ja czułam lekki dyskomfort, gdy pomyślałam, że 11 osób będzie mi kompletnie obcych, przy takiej małej liczbie gości. No i wiecie, to nie miała być impreza, tylko posiadówa, zjedzenie obiadu, wypicie kawy, zjedzenie tortu. No max 3 h.
Ale ostatnio naszła mnie myśl - a może jednak zrobić przyjęcie? Nie - wesele do rana, ale takie przyjęcie do północy.
Ogólnie cena obiadu to 65 zł od osoby (w tym obiad, 2 kawałki ciasta na osobę, zimna płyta, kawa i napoje). Cena "przyjęcia" to 140 zł za osobę (obiad + 2 ciepłe dania, sałatki, wędliny, ciasta, owoce, napoje i kawa bez limitu).
Koszty jakie poniesiemy w związku z kiecką, garniakiem, ślubem itd to około 9 tys. Łącznie z tym obiadem na 37 osób zamknęlibyśmy się w 12 tys MAX.
W opcji z większą impreza koszty oscylują w granicy 17 tys, + DJ czyli tak w 20 tys byśmy się zamknęli.
No i teraz, ja wiem, że w weselach nie patrzy się czy się zwróci czy nie, ale wiem, że w przypadku opcji nr 1 nam się zwróci, i jeszcze zostanie, w przypadku opcji nr 2 w najlepszym wypadku wyjdziemy na 0.
Moja rodzina twierdzi, żeby zostać przy obiedzie. Rodzina tz jest za opcją z przyjęciem "bo to pierworodny, pierwszy w rodzinie". Za całe przedsięwzięcie płacimy w 100% sami.
A mi jest zwyczajnie żal kasy, na którą tyram za granicą. Zbieramy na mieszkanie, a tu nagle 20 tysięcy na jedną noc, z czego kupa hajsu tak naprawdę na nakarmienie obcych mi ludzi, których prawdopodobne widzę pierwszy i ostatni raz na oczy. Z drugiej strony - okropnie się boję, że będę żałować. Ze będę chodzić na wesela znajomych, czy właśnie kuzynostwa tz i tam rodzice urządzą imprezy na 150 osób (niedawno najmłodszy miał 18... W lokalu, z wodzirejem, DJ, tańcami na 50 osób), a ja będę sobie pluła w brodę, że ja miałam tylko obiad, a tu taka impreza.
No i nie wiem, czy ja jestem cebula, czy co... Tz twierdzi, że między obiadem a przyjęciem z tańcami jest tak naprawdę 8 tys różnicy i że to nie są wielkie pieniądze. Ze to tak naprawdę 2 tys euro, czyli miesiąc, max 2 oszczędzania.
I z jednej strony marzy mi się pierwszy taniec, takie niewielkie przyjęcie do północy, bo mam piękną suknię, i chciałabym w niej pobyć, a nie ślub, 2 h i zdejmuj, i nigdy więcej jej nie założę.
Nie możemy liczyć na żadna pomoc rodziny "bo mieszkamy i pracujemy za granicą to nas stać" .
Jak myślicie?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując