[SzAnElKa]

Witam serdecznie

Mam do Was pytanie (z którym byłam u ginekologa jednak nie mógł mnie przyjąć bo spieszył się do szpitala). Może z tym pójdę a może jest to oczywiste ale nie dla mnie ... Mianowicie:

Miewam (nie wiadomo z jakiego dokładnie powodu: czy tarczycy, czy niskiej wagi czy regularnie robiącej się torbieli na prawym jajniku) bardzo nieregularne miesiączki. Zrobiłam pakiet badań hormonalnych - wyniki idealne. Cykle trwają od 2 do czasami 4 miesięcy. Postanowiłam z lekarzem, że będę brać tabletki antykoncepcyjne (powodem jest antykoncepcja plus torbiele i nieregularne cykle). Wiadomo, że aby zacząć pierwsze opakowanie tabletek antykoncepcyjnych trzeba mieć miesiączkę. Zrobiono mi USG dopochwowe, nie miałam torbieli, od ostatniej miesiączki minęło wtedy ponad miesiąc więc Ginekolog powiedziała mi żebym wzięła Duphaston (5 dni po 2x dziennie). W dzień badania oznajmiła mi (robiąc USG dopochwowe) że nie miałam owulacji. Minęło 5 dni. Odstawiłam Duphaston i na 3 dzień tak jak powinno być - dostałam okres. Był bardzo skąpy. W 2 dzień cyklu zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne (powiedziano mi że mam wziąc w 2 a nie 1 dzień cyklu ... ). Tak zrobiłam. Biorę tabletki antykoncepcyjne i jestem na 11 tabletce. Z tym, że na 7,8 dostałam objawów jakbym miała owulację (poznaję kiedy mam owulację po cerze, zapachu i uczuciu z brzuchu). Ale czy to możliwe, żebym dostała owulację na tabletkach antykoncepcyjnych w momencie kiedy brałam je prawidłowo ... no i tak szybko po ostatnim okresie. Czy może jest to możliwe, że po prostu tak organizm reaguje mi na antykoncepcję i to normalne że się ma takie uczucie jakbym miała zaraz dostać miesiączkę? Nie wiem czy mogę być spokojna o działanie antykoncepcji czy mam się bać

Mam nadzieję, że nie napisałam za skomplikowanie. Dziękuję z góry za odp.