Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - kiedy ślub po zaręczynach
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-09-28, 13:10   #183
Michiru
Zakorzenienie
 
Avatar Michiru
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 6 731
Dot.: kiedy ślub po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez cwiatek Pokaż wiadomość
Dziewczyny czytam Wasze wpisy i nie wiem co powiedzieć. Mój TŻ oświadczył mi się 18 lipca tego roku, ale o slubie nie wspomina nic.... kiedy znajomi gratulowali nam zaręczyn pytali kiedy ślub itp, a on odp tylko, że jeszcze mamy czas, jeszcze chcemy pozwiedzać,. pooglądać no i sama nie wiem co mam myśleć.... żero konkretnych decyzji. Zaczynam się zastanawiać, czy TŻ nie oświadczył się tylko i wyłącznie po to, bym już przestała marudzić, bo fakt, ale o zaręczynach często wspominałam, chociaż moja koleżanka przekonuje mnie, że skoro mi sie oswiadczył, to dlatego , że mnie koch ai chce ze mną być.... Nie wiem, u niego w rodzinie to chyba normalne, siostra też żyje z mężczyzną z którym ma dwójkę dzieci a dopiero niedawno się zaręczyli. Mój TŻ najchętniej też by nie brał ślubu, bo po co wydawać tyle kasy, a dwa jemu papierek nie jest potrzebny. Nie wiem co myśleć. Dla mnie oświadczyny to początek jakiegoś wspólnego planowania... a tu nic. Może powinnam zwrócić pierścionek?
ja bym zwróciła. tzn. zwróciłabym, gdyby mój TŻ wyznawał zasadę "po co mi śłub", "jeszcze za wcześnie", czyli gdyby oświadczył mi się, a tak naprawdę o ślubie, nawet po kilku latach, poważnie nie myślał. bo chyba po to są zaręczyny. pomijając fakt, po ilu miesiącach, po ilu latach itp. zaręczyny to deklaracja, że za jakiś czas odbędzie się ślub.

my mamy skomplikowaną sytuację, bo jesteśmy po zaręczynach ponad 4,5roku, choć wcale nie takie były plany. z założenia stwierdziliśmy, że ślub nie odbędzie wcześniej jak po 2latach. w końcu miałam dopiero 20lat, nie było powodu, by od razu gnać do ołtarza. ale w międzyczasie wynajęliśmy mieszkanie od osoby, która przesadnie życzliwa nam raczej nie jest i tak trochę sabotowała nasze wszelkie plany w tym kierunku, bo nasz ślub oznaczałby, że rodzice "wsiedliby" na niego z tekstami typu "oni potrafią, oni się ogarnęli, a Wam z X jak zwykle nie spieszno się ustatkować". termin ślubu był przesuwany... żeby nie skłamać... ok.3razy, bo w pewnym momencie stwierdziłam, że absolutnie ślubu nie będzie dopóki się nie wyniesiemy "na swoje". teraz się wynosimy na swoje, za kilka tygodni będziemy już w naszym własnym mieszkanku i nikt mi nie powie "...to się wyprowadźcie". także i termin ślubu przestanie być problemem. ale tyle lat to i tak zakrawa na swoisty rekord także sytuacje są naprawdę różne. co mnie to interesuje, jeśli osoba trzecia tego nie rozumie. ja nie żałuję, że tyle zwlekaliśmy dograliśmy się i dojrzeliśmy przez ten czas, mimo że mogliśmy się rozstać już 10x. nigdy nie zapomnieliśmy z jakiego powodu się zaręczyliśmy, choć kilka dość cyniczny osób uważa, że po tylu latach to już głównie przyzwyczajenie nas trzyma razem (te osoby mają szczęście, że je lubię ). teraz przynajmniej wiemy, jakie są nasze priorytety i czego dokładnie chcemy od życia. wiemy, że sami sobie poradzimy, a wesele na 100os totalnie przestało być dla nas ważne, choć kiedyś były tego typu plany. uważam, że na dłuższą metę wyszło nam to na dobre.

uff, trochę się rozpisałam
Michiru jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując