Hej dziewczyny
Melduję się w wątku jako kolejna posiadająca prawo jazdy, ale bojąca się jeździć.
Muszę przyznać, że podczytuję Was od pewnego czasu i ten wątek jest dla mnie bardzo motywujący
Prawko mam od jakichś 7 lat. Jak je odebrałam to sporadycznie jeździłam (na b. krótkich trasach), ale od kilku lat zupełnie nic... Prawko robiłam też w małej miejscowości, a od kilku lat mieszkam w Warszawie i nie miałam swojego auta. Tak naprawdę bałam się jeździć od początku... I tak jakoś lata mijały, a prawo jazdy się tylko kurzyło.
Ale w lecie tego roku postanowiłam, że czas najwyższy odkurzyć prawko i w końcu być niezależną i nie musieć nikogo prosić o podwożenie. Wzięłam kilka jazd doszkalających po Warszawie - efekty różne, choć instruktor twierdził, że mam zadatki na naprawdę dobrego kierowcę, bo jestem spokojna za kierownicą. Obecnie mam też do dyspozycji auto mojego TŻta, więc jest czym jeździć. TŻ też nie jeździ za bardzo :/ Także czas najwyższy żeby był chociaż jeden kierowca w domu.
Nadal się boję i jednak bez instruktora obok (i świadomości, że w każdej chwili może wcisnąć hamulec) już nie jestem taka spokojna. Ale poczytałam Was i inne bardzo motywujące wpisy innych kobiet na blogach i stwierdziłam, że ten strach wynika z braku doświadczenia. A siedząc na kanapie doświadczenia nie zdobędę. Wczoraj się odważyłam, wzięłam kluczyki i pojechaliśmy z TŻtem na zakupy (CH Marki, Ikea itd., więc naprawdę spory niedzielny ruch). Co gorsze, autem, którego tak naprawdę nie znam, bo jechałam nim tylko raz, w dodatku benzyna (a ja jak już jeździłam, to zawsze był diesel).
Niemniej, byłam dzielna, wszyscy przeżyli, nie było źle
Mam jeszcze czasem problem z trzymaniem się pasa. Nie popisałam się też przy jednych światłach (mega hamowanie na pomarańczowym, zamiast spokojnie sobie przejechać...) no i inne tym podobne. Ale pocieszam się tym, ze to wynika z mojego "nieobycia" z tym samochodem i generalnie - jako kierowcy na warszawskich ulicach. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.