Miłość była, miałam wspaniałego chłopaka. Inaczej nie dałabym się wrobić w dziecko. Widzę wszystkie jego wady, ale staram się Wam przekazać obiektywny obraz całej sytuacji, że ja też przeginałam. Teraz już wiem, że nie ma co z nim wchodzić w gadki i się dawać prowokować. Uwierzcie, ten człowiek potrafi wyprowadzić z równowagi, ma do tego narzędzia. Zaczęło się od jego ekskochanek, spirala się zakręciła, już sama się w tym wszystkim zakrecilam. Zdecydowanie wole zostać w swoim mieszkaniu, ale ono jest malutkie, na sile wcisnelabym łóżeczko, ale nic więcej. U niego miałabym z dzieckiem więcej przestrzeni, No i mogłabym swobodnie chodzić na zajęcia, bo zostałby z dzieckiem. No ale zapłacę ogromna cenę emocjonalna i pokaże mu, ze cokolwiek nie zrobi, ja będę przy nim, gdzie już tak mysli, bo przecież mówi o tym wprost, śmiejąc się ze mnie, ze już widzi jak radzę sobie sama z dzieckiem. Powinnam odwrócić się od niego, zostawić samego i niech zapija się w całe zycie z mieszkaniu swoich rodziców... Tylko wiecie jak ciężko podjąć te decyzje? Tak ostatecznie? Gdy w głowie mam jego obraz jeszcze sprzed ciąży, kiedy był moim najlepszym przyjacielem?
---------- Dopisano o 20:13 ---------- Poprzedni post napisano o 20:08 ----------
Przed ciąża nie utrzymywał kontaktów z kochankami, mówił im wręcz, ze się zakochał, ze kocha swoją dziewczynę, widziałam wiadomości... jak zaszłam w ciąże, to nagle poczuł się ograniczony, on chce korzystać z wolności, jemu się przecież zycie kończy. Proszę nie nazywaj mnie patologia, bo ja swoje obowiązki wypełniam w 100%, zdałam egzaminy po 1,5 h snu w ciąży, gdy on przychodził w nocy pijany, nie imprezuje, nie pije, uczęszczam na terapie i szukam pomocy dla niego, staram się być racjonalna w tym wszystkim. Podstawy do ograniczenia praw rodzicielskich w jego przypadku są i jeśli nie podejmie się leczenia, to naprawdę z tego skorzystam, może to będzie dla niego zimny prysznic, może to skłoni go do leczenia.