[vacuity]

No no... dwa dni mnie nie było, a tu już nowy wątek Dziewczyny Szybko poszło, brawo

Moje zdanie odnośnie winietek, podparte doświadczeniem w pracy weselnej kelnerki - winietki to bardzo dobry pomysł. Przy braku winietek zajmowanie miejsc przez ludzi w momencie śpiewania "sto lat" było standardem, potem nawoływanie, przesiadanie się itp, same nieprzyjemne rzeczy. Szczytem było jedno duże wesele kiedy ludzie porozsiadali się zostawiając w kilku miejscach po jednym wolnym krzesełku, skutkiem czego dla ok 10-15 osób zabrakło miejsca, a rodzice państwa młodych na starcie zrobili przy wszystkich nam - obsłudze, awanturę i kazali nakryć jeszcze jeden stół. Zamiast podać obiad, w zupełnej ciszy przyszykowaliśmy jeszcze jeden dodatkowy stół (skutkiem czego estetyczne, symetryczne ustawienie stołów zupełnie znikło), a w tym czasie goście się tak poprzesadzali, że przy nowym stole koniec końców nikt nie usiadł.... Potem policzyliśmy gości i okazało się, że naszykowanych miejsc było wystarczająco, ale sytuacja bardzo nieprzyjemna już na starcie wesela i myślę, że niesmak wśród gości jednak pozostał. Ludzie mają to do siebie, że zapamiętują takie rzeczy i założę się, że właśnie to będą wspominać przez lata...
Natomiast jeśli już decydujemy się na winietki, to jestem zdania, że osoby z dwóch rodzin powinny się zając usadzeniem gości (niby logiczne, prawda...?). Byłam na weselu, gdzie winietki wszystkich gości rozstawiła strona panny młodej kierując się po prostu nazwiskami, bo nie znali gości od strony pana młodego, co w zasadzie nie jest niczym dziwnym :P Pan młody olał sprawę (oddał narzeczonej) i nie skończyło się to szczęśliwie, bo zasadzie w większości młodzi ludzie nie byli usadzeni razem, a koło rodziców - bo to samo nazwisko :P

Jak coś robić, to dobrze!