Dot.: Mam 30 lat i nie mam koleżanek. Nie mam kogo zaprosić na ślub. Tak mi smutno :(
Moja żona też nie jest zbyt towarzyska a ja choć introwertyk, to gdy ją poznałem miałem sporo znajomych, teraz trochę mniej.
Znajomi przychodzą i odchodzą, takie życie. Przyjaźnie czasem trwają całe życie a czasem jakiś okres. Nie jesteś wyalienowana z tego co piszesz, bo potrafisz zbudować relacje. Wyjechałaś, to się rozeszło - norma. Chęć kontynuowania spotkań musi być obbustronna a ludzie mają swój świat i swoje kredki.
Szczególnie, że spotykacie się z jego znajomymi, więc nie jest tak, że jesteś skazana tylko na tego człowieka. Badź miła, nawiąż kontakt z kobietami w tym towarzystwie, jakieś rozmowy sam na sam podczas takiej "imprezki" i możecie się zaprzyjaźnić. Wystarczy się samemu otworzyć i skrócić dystans.
Ja nie widzę problemu ale może i jest to dla Ciebie problem.
Nie ma co się przejmować. Panieńskiego może nie być (my z żoną nie robiliśmy Panieńskiego i Kawalerskiego - głupi zwyczaj, który do nas nie trafił). Na ślub zaprosiliśmy kilku znajomych, byli to w sumie moi znajomi, których ona poznała przezemnie. No jedynie naszą świadkową była jej przyjaciółka od podstawówki (jedna jedyna) i jej facet.
Nie ma co robić z igieł wideł. Mały ślub jest świetny. Mieliśmy 35 osób. Jak on jest duszą towarzystwa to bądź przy nim i po prostu wejdź
|