Można się dołączyć? Jestem w podobnej sytuacji. Od roku jestem w związku z mężczyzną, którego bardzo kocham. Seks jak jest to wg mnie jest całkiem, całkiem
Ale zdarza się on bardzo rzadko, czasem raz w miesiącu, czasem raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie.
Próbowałam z nim rozmawiać, ale jego wymówki były zazwyczaj takie, jak u TŻta autorki wątku. Wiecznie zmęczony, wiecznie niewyspany, nawet jak ma przerwę w pracy 2-3 dniową, w trakcie której nie robi nic dalej nie ma siły, czy też ochoty na seks. Jak próbowałam rozmawiać mówił, że seksu nie powinno się uprawiać 8 razy dziennie, ale ja tego on niego nie wymagam. Czuję się po prostu niezaspokajana przez tak rzadkie zbliżenia, a często wręcz nieatrakcyjna. Mówił, że nie lubi jak nalegam. Stosowałam chyba wszystko, co możliwe- rozmowy, brak rozmów, próbowałam się do niego dobierać (byłam odtrącana, niejednokrotnie słowami"idź już spać lepiej"), potem znów nie robiłam nic, czekałam na jego krok. Starałam się pokazywać mokra, w ręczniku, w bieliźnie, nago. Dalej nic.
Zdaje sobie sprawę z tego, że seks nie jest najważniejszy, ale chciałabym być bliżej niego trochę częściej.
Zdrada nie wchodzi w grę , mam go pod kontrolą, mieszkam z nim, on pracuje, wiem, że w pracy raczej nie wdałby się w romans, a poza tym nie miałby czasu na "kochanki".
To nie są problemy ze wzwodem, bo jak tylko przytulamy się czy całujemy czuję, że ma wzwód.
Kocham go, ale czuję się upokarzana i nieatrakcyjna.
Przepraszam dziewczyny, za brak skromności, ale jestem dość atrakcyjną kobietą, zgrabną, zadbaną, starającą się zawsze ładnie wyglądać (nie mówię tu o jakimś plastik-fantastik, wszystko z umiarem). Ale przez TŻta przestaję czuć się atrakcyjna i akceptowana przez niego.
Może ktoś ma jakiś pomysł, co mogę i jak mogę zmienić?