Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Minimalizm, zero waste itd. - rady i tricki
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-02-24, 03:31   #516
emmmm
Rozeznanie
 
Avatar emmmm
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 872
Dot.: Minimalizm w zyciu

Cytat:
Napisane przez Linka25 Pokaż wiadomość
Tak sobie to czytam i dochodze do wniosku ze wiekszosc tych przekonan kazacych zuzywac jednorazowe chusteczki, wkladki, pieluchy jest tylko i wylacznie w glowie i nie ma logicznego uzasadnienia.

Na logike wkladki czy pieluchy wielorazowe wyprane odpowiednio dlugo w 60 st. sa pewnie czystsze niz jednorazowki z fabryki.
Poza tym jesli podczas okresu zabrudzi sie krwią pościel, czy ubranie to one ida do kosza? Czy sa prane?
Czym rozni się wkladka wielorazowa uzywana poza okresem od wielorazowych majtek? Rozumiem ze majtek tez najhigieniczniej uzywac jednorazowych, plastikowych z siateczki?
Wytarcie sie po toalecie jednorazowa chusteczka nawet nie stalo obok higieny w postaci szybkiego ale sprawnego podmycia sie pod prysznicem. Nigdy nie wycieralam tak nawet niemowlaka.

Myślę, że te przekonania mają korzenie przede wszystkim w wygodzie. Ale też w ignorancji lub zwyczajnej niewiedzy. Producenci często sami wprowadzają konsumentów w błąd, a mało kto ma chęć, czas, zacięcie czy zwyczajną potrzebę weryfikowania informacji i przyjmuje je za pewnik. Ale są też tacy, którzy ignorują informacje, machają na nie ręką, pukają się w czoło i stwierdzają, że im się nie chce zmian.


Jestem dzieckiem drugiej połowy lat '80. I pamiętam jak na wakacje, zamiast latać na wczasy all inclusive, rodzice zabrali nas (ja 4 lata, siostra 7) pod namiot nad jezioro. Tata łowił ryby, które później piekliśmy na ognisku, a my z mamą zbierałyśmy drewno albo poziomki w lesie. Obecnie pewnie dla wielu brzmiałoby to jak abstrakcja i wakacje "eko oszołomów". Pamiętam też, że jakoś w latach '90 na nasze osiedle podjeżdżał samochód z pobliskiego gospodarstwa i sprzedawali z niego mleko prosto od krowy. I dawali butelki na wymianę. Dzieciaki z całego osiedla były wysyłane przez rodziców po zakup i ustawiały się zawsze po to mleko. Teraz to jest nie do pomyślenia.



I jak tak wspominam to w sumie ciężko uchwycić moment, kiedy to wszystko poszło w obecnym kierunku. Mój pierwszy telefon miałam w ostatniej klasie gimnazjum - wielką cegłę z malutkim czarno-białym wyświetlaczem. Minuta rozmowy kosztowała wtedy 3 zł. Jak ktoś miał nokie i snake'a to był królem przerw Teraz, 15 lat później mam telefon, na którym mogę zrobić wszystko - od wyszukania informacji w kilka sekund, przez oglądanie filmów, po zakupy i zarezerwowanie wakacji na drugiej półkuli. W ogóle skok technologiczny w ostatnich 20 latach to dla mnie jakaś abstrakcja. Wcześniej przez tyle wieków szło to ślimaczym tempem, a teraz pyk i co rusz skaczemy.



Mnie najbardziej przeraża obecna żywność. To, co jeszcze 20 lat temu było normą, dziś jest uznawane za eko i trzeba za to zapłacić więcej. Żyjemy w społeczeństwie nastawionym na "fast", a to niestety przekłada się na jakość. Szybka produkcja (wspomagana chemicznie) - szybkie zakupy - szybka konsumpcja - szybkie pozbycie się "problemu". W momencie kiedy wyrzucamy coś do śmieci wydaje się nam, że to ot tak znika, a my jesteśmy ok. Nie krytykuję, bo robiłam dokładnie tak samo. I przeszłam długą drogę, żeby dojść do wniosków innych, niż narzucane przez koncerny. I weszłam na nią przypadkiem, kiedy nie mogłam przez długi czas wyleczyć się bez konieczności brania leków przez najbliższych kilka lat lub do końca życia. Chorobę udało mi się pokonać w kilka miesięcy właśnie między innymi dzięki maksymalnym ograniczeniu/zrezygnowaniu z plastiku w kuchni i otoczeniu i zwracaniu większej uwagi już nawet nie na to, co ląduje na moim talerzu, ale skąd na ten talerz trafia. Do tej pory mój lekarz patrzy na mnie jak na zjawisko i nie chce uwierzyć, że dałam radę bez leków, kiedy inni jego pacjenci z tym samym bujają się na lekach od kilku lat. Teraz sam im podpowiada moje rozwiązania i czeka na ich efekty.


Ale się rozpędziłam w każdym razie dziś małe zwycięstwo na zakupach - w końcu w naszym kauflandzie pojawiło się mleko w szklanych butelkach ale z drugiej strony na lodówkach z warzywami znalazłam obrane warzywa popakowane w grube worki próżniowe w jednym worku był dosłownie jeden (JEDEN!) burak zapakowany w sporą ilość właśnie tej grubej folii. Obok niego leżał sobie spokojnie tak samo zapakowany obrany jeden seler... Z jednej strony w sklepach powoli pojawiają się produkty w bardziej ekologicznych opakowaniach, a zaraz obok w tym samym sklepie leżą takie kwiatki jak ten burak i seler.
No nic, czekam jeszcze na jogurt naturalny w szkle, bo jakoś nie mogę się zebrać żeby spróbować zrobić własny
__________________


Edytowane przez emmmm
Czas edycji: 2019-02-24 o 03:36
emmmm jest offline Zgłoś do moderatora