[frogface]

Zacznę od tego, że mam skórkę normalną z tendencją do przetłuszczania się tylko na nosie (tam też bardzo często waży mi się podkład). Nie mam trądziku ani żadnych innych pryszczy czy wyprysków. Mój kolor skóry jest bardzo, bardzo jasny (blady, porcelanowy - jak zwał, tak zwał). Często nawet najjaśniejsze odcienie danego podkładu są dla mnie trochę za ciemne. Szukam podkładu o średnim kryciu (jestem bardzo piegowata i NIE zależy mi na pełnym zakryciu piegów), możliwie lekkiej i nawilżającej formule, naturalnym i w miarę rozświetlającym, niematowym wykończeniu. Aaa... I sympatycznie by było jakby miał SPF.

Próbowałam już różnych podkładów z drogerii (zależy mi na w miarę niskiej cenie) i nic mnie nie zadowalało w pełni. Przez długi czas używałam Rimmel Lasting Radiance, zużyłam kilka butelek i było niby spoko, ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że te drobinki rozświetlające są za duże i jest ich zbyt wiele, przez co w lecie w mocnym słońcu za bardzo się świecę tymi drobinkami. Ostatnio kupiłam Bourjois Always Fabulous i w sumie nie wiem, co sobie wyobrażałam, bo na opakowaniu jak wół jest napisane: full coverage foundation, semi-matte finish, skin feels hydrated. Chyba nabrałam się na filmiki na yt, gdzie laski twierdzą, że to taki super podkład z naturalnym wykończeniem. To mocne krycie jakoś specjalnie mi nie przeszkadza. Najgorsze jest bardzo matowe (według producenta półmatowe) wykończenie. Mam strasznie suchą skórę po nałożeniu tego produktu na twarz (również po kremie-bazie nawilżającej), normalnie robi mi się suche ciastko na twarzy. No na pewno nie jest to hydrated skin. I jeszcze żeby było śmieszniej, podkład utlenia się na pomarańczowo i jest po chwili za ciemny jak dla mnie, a kupiłam najjaśniejszy kolor. Ogólnie to hejtuję ten podkład, jest jak dla mnie koszmarny.

Może któraś z Was ma podobny problem i coś doradzi?

PS: Mam cerę młodą (18 lat).