Napisane przez choleroza
Hej dziewczyny, może któraś z Was miała podobnie i mi podpowie co robić.
Moja historia wygląda tak, że kilka lat temu zdecydowałam się na tabletki antykoncepcyjne. Brałam je może przez pół roku, ale odstawiłam, bo jakoś nie specjalnie mi to odpowiadało. I od tamtej pory właściwie mam tak, że na kilka dni przed okresem pojawia się u mnie takie plamienie. Nie jest tego dużo. Czasami ledwo zauważalne (i to np. do 6 dni przed okresem), a czasami mocniejsze (do 2 dni przed okresem), że już wydaje mi się, że to okres, ale jednak nie. Czytałam opisy niektórych dziewczyn jak u nich wygląda plamienie, to moje jest naprawdę skąpe w porównaniu do tego, co czasami opisywałyście.
Nic mnie przy tym nie boli, poza tym, że mam normalne objawy PMS, czasem bardziej nasilone, czasem wcale.
Gdzieś naczytałam się, że to jest plamienie wynikające z tego, że nie może dojść do implantacji zarodka u mnie, bo mam coś nie tak z ciałkiem żółtym i stąd ta krew. U gina już te parę lat nie byłam (właśnie od czasu antyk. horm.), ale też zawsze wszystkie wyniki itp. miałam książkowe, włączając w to również cytologię.
Powinnam się martwić? Może po prostu taka moja uroda i fizjologia, że tak się dzieje?
Planuję umówić wizytę, ale i tak minie parę tygodni, zanim się dostanę. Nie chcę paść na zawał do tego czasu.
|