Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Dziecko z facetem z problemem alkoholowym- rozstanie
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-11-08, 08:57   #1
magdamagdalena87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-11
Wiadomości: 17

Dziecko z facetem z problemem alkoholowym- rozstanie


Cześć.
Postaram się opisać moją historię w miarę zwięźle, choć nie wiem czy mi się uda. Będę wdzięczna wszystkim tym, którzy poświęcą chwilę na jego przeczytanie.
Jestem w związku od około 4 lat. Skończyłam w tym roku 32 lata, partner jest ode mnie rok młodszy. Jakoś 1,5 roku temu stwierdziłam, że pojawiły się okresy kiedy partner zdecydowanie nadużywa alkoholu. Były z tego powodu kłótnie, rozmowy, ale przychodził okres kiedy w ogóle nie pił, albo sporadycznie i było wszystko cacy Do czasu kiedy tylko pojawił się jakiś problem albo silniejsze emocje. Wychodził z domu na parę godzin i wracał pijany bądź wyraźnie podchmielony. Podczas rozmów i kłótni uważał, że każdy facet czasem musi się zresetować, nie ma problemu i ciągle się go czepiam. Raz nawet usłyszałam (po alkoholu), że nie idzie ze mną wytrzymać i nie dziwi się, że nie wyszło mi z poprzednim partnerem. Dodam tylko, że sama borykam się od wielu lat z nerwicą, nie jest z moją psychiką całkiem ok. Mimo tego, że widziałam, że mój partner nie radzi sobie z emocjami tłumiąc to alkoholem, trwaliśmy w tym dalej, a poza tymi epizodami był dla mnie dobry i dobrze się dogadywaliśmy. Serio. Często usprawiedliwiałam jego picie, wiem- chore myślenie- a bo faktycznie coś może źle powiedziałam, a bo faktycznie przesadziłam, a bo, że ciężko mu i musi się zresetować. Wiele osób pomyśli - jak mogłam nie uważać i zrobić sobie z kimś takim dziecko, kto już wykazywał jakieś tendencje do wpadnięcia w alkoholizm. Ale stało się, nie było to planowane, bardziej przez nieuwagę- zaszłam w ciążę. Mam cudowną 3-miesięczną Marysię. Kocham ją nad życie. Od razu proszę, żeby nie poruszać wątku dlaczego zaniedbałam antykoncepcję i zrobiłam sobie z kimś takim dziecko. Stało się, chwila uniesienia, konsekwencja na całe życie.
Partnera przerosły obowiązki związane z dzieckiem. Różowo bowiem nie jest, nie ma grzecznego uśmiechniętego bobasa z reklamy. Kolki, nieprzespane noce, pewne problemy zdrowotne córeczki, poważny problem zdrowotny z jego babcią, nasze kłótnie- praktycznie co parę dni przychodzi pijany, bądź mocno podchmielony. Odnajduję butelki w różnych miejscach, puszki po piwach za łóżkiem. On nie widzi problemu, twierdzi, że nie jest uzależniony, a pije... często przeze mnie i aby się ,,zresetować" . ,,Bo się czepiam, bo ze mną się nie da żyć''- jego stały tekst. Widzę też, że obowiązki związane z dzieckiem go przerosły. Praktycznie cały dzień go nie ma w domu- pracuje do 17, przychodzi coś zjeść, pobawi się z małą, wykąpiemy ją i nakarmimy, położymy spać i często wychodzi ponownie. Zazwyczaj wraca już albo podchmielony albo pijany. Agresji fizycznej nie ma, ale jest słowna. Nie raz już płakałam, nie raz usłyszałam okropne rzeczy. Nie rusza go mój płacz. To nie jest tak też, że nie zajmuje się córeczką. Zajmuje, nawet jak jest podchmielony chcę się nią zajmować (ja wtedy oczywiście odsuwam go od wszelkich czynności). Kiedy ma całkiem trzeźwe dni to zajmuje się nią, karmi, przewija, bawi. Tata jak z obrazka.
Niestety nie chce się leczyć, bo nie uważa, że ma problem.
Dodatkowo często chodzi grać w maszyny, obstawia też w zakładach bukmacherskich mecze, niby niewielkie kwoty, ale chęć ,,odegrania'' jest i często wychodzi tam po kilka razy dziennie. Więc problem ma też z hazardem. Wg niego nie ma z tym kłopotu, interesuje się sportem, więc to jego hobby, lubi oglądać mecze, które wcześniej obstawił . Stwierdził, że wielu jego kolegów to robi a gra małymi kwotami. I żadna dziewczyna/żona kolegów nie robi z tego afery, tylko ,,ja się czepiam''.
Piszę to głównie żeby się wyżalić i liczę na jakieś wsparcie od Was. Bo teoretycznie wiem co robić- on musi się wyprowadzić, muszę to zakończyć skoro on nie widzi w tym problemu. Nie mogę skazać siebie i swojego dziecka na piekło życia z alkoholikiem, bo podejrzewam , że problem się może pogłębiać. Poczekam jednak jeszcze chwilę, niech spokojnie znajdzie lokum i uspokoi się sytuacja z jego babcią, bo miała niedawno wylew i on bardzo to przeżywa, nie wiadomo czy babcia przeżyje. Wiem, że muszę być dzielna. Jest mi strasznie ciężko, taka rozsypka totalna. Ale mam dla kogo żyć i to mnie podnosi na duchu. Wiem, że to może być dla większości z Was wręcz trywialne, ale nie wiem jak poradzę sobie mieszkając sama z dzieckiem, przeraża mnie to, że będę zdana na samą siebie, wszelkie naprawy w domu, awarie,problemy, choroby dziecka, trudny okres ząbkowania, większe zakupy (mam problemy z kręgosłupem), być może codziennie nieprzespane noce (nikt inny nie będzie wstawać do córeczki- tylko ja) czy nawet organizacja wynajmowanej kawalerki, tak żeby mała odpowiednie warunki jak będzie się uczyć chodzić itp. Będę musiała zakupić sobie samochód, żeby móc wozić dziecko do żłobka. Ten mężczyzna mimo wszystko był pod tym względem ogarnięty i on się zajmował sprawami dot. mieszkania, zawsze mogłam na niego liczyć w typowo ,,męskich'' sprawach. Nie mam brata, ani bliższego kolegi którego bym mogła prosić o pomoc w niektórych kwestiach. Wszystkim będę musiała zająć się całkiem sama. Tak, zapisałam się do psychologa, zaczynam terapię. Druga kwestia- szkoda mi córeczki, że nie będzie mieszkać w pełnej rodzinie. Nie będzie miała ojca przy sobie. Tyle się słyszało historii,zwłaszcza od starszego pokolenia, jak to trzeba było się poświęcić i trwać w związku dla dobra dzieci. Nie ukrywam, że mam cichą nadzieję, ze może jak się wyprowadzi zrozumie ile stracił i rozpocznie leczenie. Kiedy ten kontakt z dzieckiem będzie rzadszy, kiedy zostanie całkiem sam i będzie miał czas na przemyślenia w samotności. Być może upadnie tak nisko, że się otrząśnie. Być może wtedy będzie chciał do nas wrócić i zdrowieć z nami. Kocham tego człowieka.

Dziękuję wszystkim, którzy przebrnęli przez cały mój post i pozostawili słówko od siebie.
magdamagdalena87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując