Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane cz.II
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-10-02, 20:00   #2893
ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.

Wypowiedzi z czasu związku:

“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”
“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.
“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.
“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)
“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”
“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”
“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”
“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.
“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."
Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”
To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).
“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.

Inne kwiatki:
- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")
- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.
- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".
- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".
- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)
- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.
- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.

Nie rozumiem, czemu chciałaś z nim wziąć ten ślub.
ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując