Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Myśli samobójcze po rozstaniu - POMOCY ;_;
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-06-22, 19:47   #1
mollyxx
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 6

Myśli samobójcze po rozstaniu - POMOCY ;_;


Hej.. Potrzebuję porady dotyczącej życia, bo już nie wiem, co z nim zrobić i jedyne, co odczuwam, to wielki stres i ból. Od początku.
Mam 22 lata. Mieszkam z mamą, dziadkiem i siostrą w domu 30km od Warszawy. Nie jesteśmy zamożni, wręcz przeciwnie. Nie zdałam matury z matematyki parę razy przez różne względy. Mimo wszystko chcę ją pisać w przyszłym roku, bo chciałabym iść na studia. Jakie - nie mam pojęcia tak naprawdę, ale chciałabym zdobyć wykształcenie z czegoś ciekawego.
Ponad 2 miesiące temu rzucił mnie chłopak, po ponad 2 latach. Zerwał ze mną mówiąc, że nie pasujemy do siebie, że on nie chce teraz związku na całe życie, blabla, mówił, ze to ze względów pragmatycznych, bardzo płakał. Moja pierwsza prawdziwa miłość. Strasznie umierałam. Około 1,5 miesiąca potem był na tej samej imprezie, co ja, unikał mnie jak ognia, i 5 minut przed wyjściem na taksówkę do mnie zagadał, od tak. Rozmawiało się super, on znowu płakał, że wcale nie ma wy☠☠☠ane, że mu się śnię codziennie, przytulał mnie, etc, etc. Byliśmy lekko pijani, ale bez przesady. Ta sytuacja zamotała mi w głowie, podświadomie miałam nadzieję na powrót. Napisał do mnie następnego dnia, że dalej uważa, że podjął słuszną decyzję, ale że dobrze było pogadać. Chciałam się spotkać po jego sesji, on mówił, ze nie ma na razie czasu, co rozumiałam. W międzyczasie miałam maturę z matematyki, na którą nawet nie dojechałam, pomimo wyjechania ponad 2h wcześniej, trafiłam na straszne korki, to było strasznie traumatyczne. Odkąd On się o tym dowiedział, zupełnie chyba zmienił do mnie stosunek. Zdarzyło się, że rozmawialiśmy na fejsie, i był znowu zimny, sprawiał wrażenie, że ma to wszystko gdzieś, że nie muszę się tłumaczyć, bo już nie jest moim chłopakiem, że nie wie, po co mamy się spotkać. Niestety pod wpływem emocji wypisałam do niego jakieś rzeczy, prośba o spotkanie za miesiąc, ale nie odpisał. Więc nie dość, że nie pójdę przez ten incydent na studia w tym roku, to on mnie uważa za jakieś gówno + wygłupiłam się tym pisaniem. Do tej pory uczucie do niego mi nie minęło, cierpię każdego dnia, wszystkie miejsca w Warszawie i nie tylko mi się z nim kojarzą i sprawiają ogromny ból. Każdy dzień strasznie boli i nie chce mi się żyć, bo nie mam jako takiego celu, jedyne, co, to tęsknię i umieram, nie mam siły na nic. Najgorsze jest poczucie, że on uważa mnie za kogoś gorszego ze względu na to, że nie będę studiować w tym roku. On sam studiuje stosunki międzynarodowe i jest z bardzo zamożnej rodziny, prawdopodobnie przejmie firmę po ojcu i tyle. To była moja pierwsza miłość, mam wrażenie, że nigdy się z tego nie wyleczę, ból jest ogromny i utrudnia mi funkcjonowanie.
Ja nie mam żadnego wsparcia od rodziny, jeżeli chodzi o jakąś stabilność finansową.
Mam myśli samobójcze, ale jak myślałam o podejściu do jakiegoś takiego czynu, to jednak nie chciałam tak naprawdę odejść na zawsze. Na jakiś czas - owszem - chciałabym, żeby to po prostu minęło, i mam wrażenie, że to jednak jest jakieś wyjście mimo wszystko.
Podsumowując - czuję się mega przybita, nie wiem, czego chcę od życia, i wszystko teraz straciło sens. Mam jakichś tam znajomych, ale nie jestem tak naprawdę bardzo towarzyską osobą, wystarczyłaby mi jedna, najważniejsza osoba, z którą mogłabym zdobywać świat, i tyle - taka jest prawda, i teraz z odejściem jego wszystko runęło.
Mam różne opcje. Mogę poszukać jakiejś pracy, wyprowadzić się do Warszawy, poszukać jakiejś pasji, zawsze mnie ciekawiły sztuki walki. Ale z drugiej strony każdy pobyt w Warszawie sprawia, ze ryczę. Mogłabym wyjechać gdzieś za granicę, ale raczej w formie wolontariatu, albo średnio ciekawej pracy, bo nie mam pieniędzy na wyjazd od tak. I najgorsze jest to, że ledwo znajduję siłę na to, żeby wstać z łóżka, a co dopiero działać aktywnie (nie mam niestety funduszy na terapię). Nie wiem, co robić, chciałabym zresetować swoje życie i wymazać sobie pamięć, bo nie wytrzymuję z tym, a jednocześnie nie mam na siebie pomysłu. Co byście zrobiły na moim miejscu? Trzymajcie się.
mollyxx jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując