Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-09-20, 12:29   #4942
LadyGeek
Przyczajenie
 
Avatar LadyGeek
 
Zarejestrowany: 2018-01
Lokalizacja: łódzkie
Wiadomości: 17
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cześć, dołączę się do wątku!



Potrzebuję porady od osób "siedzących w temacie".


Podejrzewam u siebie fobię społeczną, nerwicę. Od dziecka miałam problemy z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami. Raczej byłam gdzieś na uboczu, ale miałam zawsze małe grono znajomych, zazwyczaj podobnych do mnie. W dorosłym życiu problem mam wrażenie coraz bardziej się pogłębia, co zaczyna przeszkadzać mi w pracy. Ciężko mi się otworzyć, na spotkaniach raczej się nie odzywam, bardzo stresuję się przed wszelkimi meetingami (szczególnie przez Skype) - na tyle, że strasznie zaczyna boleć mnie brzuch. Gdy już coś mówię, bo ktoś mnie spyta, często drży mi głos, mieszają słowa, wychodzę na osobę niekompetentną. Boję się zaproponować swoje rozwiązania, nawet jak z czymś się nie zgadzam, nie mówię o tym. Mam blokadę, przed ośmieszeniem, szczególnie jeśli muszę współpracować z kobietami (a jestem kobietą ). Kontakt z innymi dziewczynami najbardziej mnie przeraża, ważę słowa, denerwuję się, z facetami potrafię porozmawiać na luzie.



Nie lubię siebie, ciągle mam myśli, że jestem beznadziejna, do niczego się nie nadaję. Porównuję się z innymi non-stop. Nie mam energii, w sumie od czasów liceum porzuciłam wszystkie swoje zainteresowania. Przestało mi się chcieć. Szybko się zniechęcam, myślę czy nie jest to kwestią wychowania - rodzice zawsze cisnęli mnie, że mam być najlepsza we wszystkim, wywierali (i nadal chcą) na mnie ogromną presję w każdym aspekcie życia. W szkole jakoś dawałam sobie radę, bo wszyscy byli na mniej więcej tym samym poziomie. Natomiast teraz np w pracy czuję się zniechęcona, bo zawsze jest ktoś lepszy - wiem, że przecież nie ma się co równać z osobami które siedzą w temacie od kilkunastu lat... ale u mnie w głowie nadal siedzą te chore zakorzenione myśli, czuję się gorsza i ciężko mi nad tym panować.



Do tego dochodzi okropny hipohondryzm, cały czas boję się, że jestem chora. Wyszukuję sobie coraz to nowe choroby. Chodzę się badać, muszę potwierdzić u co najmniej 2 lekarzy, żeby uwierzyć, że wszystko jest okej. Męczą mnie też ataki paniki, dziwny niepokój, strach przed końcem świata, wojną, śmiercią... wykańcza mnie to już. Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się w pełni zrelaksowana. 2 razy rzuciłam studia, bo na uczelni czułam się okropnie, stres był nie do wytrzymania dla mnie, nie potrafiłam się skupić, czasami nawet uciekałam spod sali egzaminacyjnej....



I teraz pytanie, które mnie nurtuje - do kogo się udać po pomoc? Powoli zaczynam się wykańczać, chcę żyć normalnie, osiągnąć jakikolwiek sukces. Zapisałam się do psychiatry, ale teraz męczą mnie myśli, że źle zrobiłam, że może powinnam zacząć od wizyty u psychologa, czy terapeuty a nie od razu z grubej rury. Zastanawiam się czy może po prostu jestem leniwa i mam beznadziejny charakter, a nie zaburzona i wyjdę na idiotkę przed lekarzem.



Przepraszam, za lekko chaotyczny post, ale ciężko mi było pozbierać wszystkie myśli do kupy.
LadyGeek jest offline Zgłoś do moderatora