Do refleksji nakłonił mnie pewien post na innym forum nie związanym z wizażem. Mężczyzna napisał w nim, że nie chce brać ślubu z kobietą, której bardzo na tym zależy... oboję mają 30 lat. On agrumentuje to w ten sposób, że jest mu z nią dobrze. Zaspokajają się seksualnie, ich zycie erotyvzne bardzo im odpowiada, rozmwiają przyjemnie i ogólnie całkiem dobrze. Spędzają razem czas, jednak on uważa, że nie czuje miłości, w tym związku tkwią już dwa lata. On powiedział jej na początku związku, że ślubiu nie chce i nie będzie chciał. I do tej pory to utrzymuje, a ona nalega.
Nie rozumiem tego... myślę, że nie jest to jedyny taki przypadek. Kiedys wydawało mi się, ( i w gruncie rzeczy do dziś tak jest), że związku rodzą się z miłośc, prawdziwej i silnej, a nie czegoś jak opisane wyżej...
Czy widzicie w swoim towarzystwie ....(mam na mysli jzuraczej osoby dorosłe, powyzej 20 roku życia_... ludzi, którzy niby tworzą związek, ale z waszego punktu widzenia jest on nadzwyczaj dziwny, dziwi was układ, nie widzicie tam miłości, lub odnosiecie wrażenie,ze ludzie są ze sobą bo są... bo po co być samemu, a może maja inne przyczyny?
jak to wyglada z waszgo punktu widzenia?
pozdrawiam
( i nie zycze takich związków jeśli chodzi o moje zdanie).