Zgadzam się z tobą w 100% w moim wypadku było dokładnie tak samo.
Powiem szczerze, że na nartach nawet nie musiałam uczyć się jeździć - fakt byłam młoda i niczego się nie bałam, teraz bym pewnie tak nie zrobiła, ale po 5 minutach od pierwszego zapięcia nart zjeżdżałam ze stoku bez najmniejszego problemu. Było koślawie i śmiesznie ( jeszcze wtedy nie było czegoś takiego jak hamulce w nartach - więc przy każdym upadku, na szczęście było ich niewiele i wypięciu nart trzeba było je gonić
) ale na drugi dzień było już naprawdę nieźle. Pod koniec sezonu śmigałam już slalomem
Natomiast na desce jeżdze od 8 lat - i dalej nie mogę powiedzieć że jeżdze perfect. Początki jak dla mnie były naprawdę tragiczne. Po pierwszym dniu potrafiłam wstawać i upadać, Po kilku dniach nauczyłam się "zsuwać po stoku" Gdzieś po tygodniu o ile dobrze pamiętam nauczyłam się skręcać ( i to tylko na jedną stronę) drugie tyle zajęło mi odwracanie na drugą nogę ( w międzyczasie wylądowałam u chirurga z bardzo mocnym stłuczeniem nadgarstka )
Żeby nauczyć się wjeżdżać wyciągiem musiałam poczekać do następnego sezonu... , żeby nauczyć się nie wypinać tylnej nogi z wiązania wieżdźając na nim zajęło mi drugie tyle.
Mam dużo znajomych którzy tak jak ja przesiedli się z nart na deskę i każdy!!! z nich uważa że deska jest dużo trudniejsza do nauki (początki) Dwie dziewczyny po 2 sezonach zupełnie się poddały, posprzedawały snowboardy i wróciły do nart.